Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 282.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siarkowemi wyziewami dymnic. Kapitan, jak na człowieka odwykłego od stąpania po ziemi, wdzierał się na najspadzistsze pochyłości ze zwinnością i lekkością, której nie mogłem sprostać, a którejby pozazdrościł mu nawet strzelec kozic.
Potrzebowaliśmy dwu godzin, by wejść na szczyt tego cypla, w połowie porfirowego, w połowie bazaltowego. Stamtąd wzrok nasz ogarnął rozległe morze, ku północy wyraźnie rysując na tle nieba krańcową swą linję. U stóp naszych pola olśniewającej białości; nad głowami blady błękit oczyszczony z chmur. W północnej stronie tarcza słoneczna, jak kula ognista, przecięta już ostrzem widnokręgu. Z łona wód wzbijały się setki wspaniałych wytrysków. Wdali Nautilus, niby uśpiony wieloryb. Za nami, na południe i wschód niezmierzony obszar ziemi, chaotyczne nagromadzenie skał i lodów, których końca nie można było dojrzeć.
Kapitan Nemo, przybywszy na wierzchołek cypla, oznaczył starannie jego wysokość zapomocą barometru — gdyż należało uwzględnić ją przy obserwacji.
O trzy kwadranse na dwunastą słońce, widziane wtedy tylko przez załamanie się światła, ukazało się jak tarcza złocista, rzucając ostatnie promienie na ten ląd opuszczony, na morza, na których człowiek nigdy jeszcze nie postał.
Kapitan Nemo, zaopatrzony w lunetę z mikrometrem nitkowym, który zapomocą zwierciadła usuwał wpływ refrakcji, obserwował gwiazdę, zachodzącą zwolna pod widnokrąg, po wydłużonej bardzo spiralnej. Trzymałem chronometr. Serce gwałtownie mi biło. Jeżeli zniknięcie połowy tarczy słonecznej przypadnie jednocześnie z południem na chronometrze, jesteśmy u samego bieguna.
— Południe! — zawołałem.
— Biegun południowy! — odpowiedział kapitan Nemo poważnym głosem, podając mi lunetę, która pokazywała gwiazdę dzienną, przeciętą przez poziom na dwie równe części.
Widziałem, jak ostatnie jej promienie uwieńczyły cypel, a potem ciemność zaczęła zwolna wstępować na jego pochyłości.
W tej chwili kapitan Nemo, kładąc mi rękę na ramieniu, rzekł:
— Panie, w r. 1600 Holender Gheritk, uniesiony przez prądy i burze, dotarł do 64° szerokości południowej i odkrył Nową Szetlandję. W r. 1773, dnia 17-go stycznia, sławny Cook, posuwając się po trzydziestym ósmym stopniu długości, przybył pod 67° 30ʹ szerokości, a 30-go stycznia 1774 r. dosięgnął po sto dziesiątym stopniu długości, 71° 15ʹ szerokości. W roku 1819 Rosjanin Bellinghausen znalazł się na sześćdziesiątym dziewiątym równoleżniku, a w r. 1821 na sześćdziesiątym szóstym pod 111° długości zachodniej. W r. 1820 Anglik Brunsfield zatrzymany został na sześćdziesiątym piątym stopniu. Tegoż roku Amerykanin Morrel, którego sprawozdania są wątpliwe, posuwając się wgórę po czterdziestym drugim stopniu długości, odkrył