Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 274.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rym osiadła. W chwili, gdy Conseil chciał z niej wyskoczyć, zatrzymałem go.
— Panie — rzekłem do kapitana Nemo — panu należy się zaszczyt, byś pierwszy wstąpił na tę ziemię.
— Tak, panie — odparł kapitan — i nie waham się dotknąć stopą tej ziemi biegunowej, bo dotychczas żadna istota ludzka nie zostawiła na niej śladu swych kroków.
Rzekłszy to, wyskoczył lekko na piasek. Silne wzruszenie przyśpieszało mu bicie serca. Wdrapał się na skałę, sterczącą na pochyłości małego przylądka, i ze skrzyżowanemi na piersiach rękoma, pałającem wejrzeniem, nieruchomy, milczący — zdawał się obejmować w swe posiadanie te kraje południowe. Po pięciu minutach takiego zachwytu, zwrócił się ku nam.
— Proszę! — zawołał na mnie.
Wyszedłem na brzeg z Conseilem; dwaj marynarze zostali w łodzi.
Grunt na znacznej przestrzeni składał się z czerwonawego tufu, jakby powstałego ze starej cegły, i pokryty był żużlem, kawałami lawy i pumeksem. Niepodobna było nie poznać jego pochodzenia wulkanicznego. Miejscami lekkie dymnice, wydzielające woń siarki, świadczyły, że ognie wewnętrzne zachowały jeszcze swą siłę wybuchową. Wdrapawszy się jednak na wysokie urwisko, nie spostrzegłem w kilkumilowym promieniu żadnego wulkanu. Wiadomo, że w tych okolicach południowych James Ross odkrył w pełnem działaniu kratery Erebusa i Terroru, pod sto sześćdziesiątym siódmym stopniem długości i 77° 32ʹ szerokości.
Roślinność na tym pustym lądzie wydawała się nader ograniczona. Kilka mchów, z gatunku Unsnea melanoxantha, rozpościerało się po czarnych skałach. Pewne mikroskopijne, zarodkowe roślinki, rodzaj komórek, rozłożonych pomiędzy kwarcowemi skorupkami; długie, purpurowe i karmazynowe fukusy, unoszone na drobnych, pływających pęcherzykach, które wylew fali odrzucał na wybrzeże — stanowiły całą ubogą florę tej krainy.
Brzeg usiany był mięczakami, małemi omułkami, czaszołkami, gładkiemi, sercowatemi bukardami, a zwłaszcza skrzydłopławkami, o podłużnem i członkowatem ciele i głowie złożonej z dwóch okrągławych klapek. Widziałem także krocie północnych skrzydłopławek, długości trzech centymetrów, których wieloryb połyka całe światy na jeden kąsek. Prześliczne te skrzydłopławy, prawdziwe motyle morskie, ożywiały wolne przy brzegu wody.
Pomiędzy innemi zwierzokrzewami widniało na głebszem dnie kilka koralowych roślin, z rodzaju tych, które według Jamesa Rossa żyją w południowych morzach w głębokości, dochodzącej tysiąca metrów; dalej małe korki morskie z gatunku Procellaria pelagica,