Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 254.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krąg gór, tę wspaniałą linję falistych kształtów, stanowiących krańce widnokręgu.
Niepodobna opisać tych skał wygładzonych, czarnych, błyszczących, bez śladów mchu, bez plamki; tych kształtów osobliwych a mocno ułożonych na podścielisku piaszczystem, błyszczącem w świetle elektrycznem, padającem z naszej latarni.
Po zdjęciu wizerunku fotograficznego, kapitan Nemo rzekł:
— Czas już opuścić te głębie, panie profesorze, nie trzeba nadużywać położenia i wystawiać naszego statku dłużej na tak niezmierne ciśnienie.
— A więc płyńmy do góry.
— Trzymajże się pan dobrze!
Jeszczem nie odgadł, dlaczego mi się każe dobrze trzymać, gdy mnie coś rzuciło na podłogę.
Na rozkaz kapitana zwrócono prostopadle płaszczyny dotychczas pochyło nastawione, działanie śruby odwrócono, i Nautilus jakby balon, porwany prądem gwałtownym powietrza, wznosił się z błyskawiczną szybkością, przecinał wody, drgając i grzmiąc cały. W tym lotnym przebiegu żadnego przedmiotu nie można było dojrzeć. W cztery minuty przebiegliśmy cztery mile przestrzeni, oddalającej nas od powierzchni oceanu. Statek rozpędzony wyskoczył nad poziom wód, jak ryba latająca — a spadając znów na fale, wyparł je dokoła siebie na niezmierną wysokość.




XXXVI.


POTWALE I WIELORYBY.


Nocą z 13-go na 14-ty marca Nautilus wrócił do kierunku południowego. Mniemałem, że, dosięgłszy przylądka Horn, zwróci się na zachód i puści na ocean Spokojny, by tam zakończyć swą drogę naokoło ziemi. Stało się inaczej; popłynęliśmy dalej na południe. Więc gdzież się udamy? Do bieguna? To szaleństwo! Zacząłem przypuszczać, że zuchwalstwo kapitana Nemo usprawiedliwia obawy Ned Landa.
Od niejakiego czasu nie opowiadał mi już Kanadyjczyk o swych projektach ucieczki; stał się małomówny, milczący prawie. Widziałem, że niewola ciężyła mu niezmiernie, że się w nim gromadziły burze gniewu. Jego oczy płonęły ciemnym ogniem, gdy spotkał kapitana — i obawiałem się ciągle, aby gwałtowność wrodzona Kanadyjczyka nie doprowadziła go do ostateczności.
Dnia 14-go przyszedł z Conseilem do mej kajuty; zapytałem ich, co mi powiedzą.
— Mam panu zadać jedno maleńkie pytanie — rzekł Ned Land.