Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 238.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Egiptu. Chciał też zawładnąć Grecją, ale musiał ustąpić przed nieugiętą obroną Hellenów. Od tego czasu wieki upłynęły. Nadeszła katastrofa żywiołowa: powódź, trzęsienie ziemi.. Jednej doby starczyło, by zaprzepaściła się starożytna Atlantyda, której najwyższe szczyty: Madeira, wyspy Azorskie, Kanaryjskie i przylądka Zielonego, widoczne są dziś jeszcze.
Historyczne te wspomnienia ocknęły się w mej pamięci, na widok napisu, skreślonego ręką kapitana Nemo. Dziwnem wiedziony przeznaczeniem, deptałem więc jedną z gór owego niegdyś lądu stałego, dotykałem ręką własną ruin tysiącowiecznych i współczesnych epokom geologicznym! Stąpałem tam, gdzie stąpali współcześni pierwszego człowieka; mojem ciężkiem obuwiem druzgotałem szkielety zwierząt z czasów bajecznych, resztki życia niegdyś osłanianego cieniem skamieniałych dziś lasów!
Czemuż dla braku czasu nie mogłem zstąpić z urwistych spadzistości tej góry, przebiec w całości ląd ten niezmierny, który zapewne łączył niegdyś Afrykę z Ameryką, odwiedzić potężne miasta przedpotopowe! Możebym jeszcze znalazł wojowniczej sławy pełen Makhimos, pobożny grób Eusebe, którego olbrzymi mieszkańcy żyli wieki, a tak byli mocni, że nagromadzili owe głazy, opierające się dziś jeszcze działaniu wód. Być może, że nadejdzie dzień, w którym zjawisko jakie wybuchowe wywiedzie znów na jasne światło słońca pochłonięte zwaliska! Wszak wskazano miejsca licznych w tej okolicy wulkanów podmorskich; a nieraz okręty, płynące po tych wodach, doświadczały wstrząśnień od spodu idących. Słyszano głuche odgłosy walki żywiołów, toczącej się w wód głębinach, znajdywano popioły wulkaniczne, wyrzucane z łona morskiego. Dziś jeszcze grunt szarpany jest tam, aż do równika, siłami plutonicznemi! Któż zaręczy, że wierzchołki gór podwodnych, wyrosłe z materji, z łona ich wybuchającej, układającej się kolejno w coraz wyższe warstwy, nie wychylą w odległej przyszłości czoła swego z wód oceanu.
Gdym tak marzył i usiłował w pamięć sobie wrazić szczegóły tego podmorskiego krajobrazu, kapitan Nemo, oparty o omszały słup pomnikowy, stał nieruchomy — jakby skamieniał w niemym zachwycie. Czy i on myślał o zaginionych pokoleniach i pytał się ich o tajemnice istnienia ludzkiego. Może w tem to właśnie miejscu kąpał myśl swoją we wspomnieniach historycznych i tonął w życiu starożytnem, nie chcąc mieć nic wspólnego z nowożytnem. Cóżbym dał, by znać jego myśli, pojmować je i podzielać!
Całą godzinę pozostaliśmy na tem miejscu, rozpatrując się w szerokiej równinie przy świetle law, bardzo silnem niekiedy. Wrzenie wewnątrz góry wstrząsało jej zwierzchnią skorupę. Odgłosy z głębi, niesione wyraźnie przez ten żywioł płynny, z majestatyczną rozbrzmiewały pełnością. Księżyc ukazał się za chwilę, a promienie jego, przenikające masę wód, rzucały blade światło na ląd zatopiony.