Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 219.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ze zwierzokrzewów podziwiałem przez kilka sekund wspaniałe badyle pomarańczowe, które czepiały się szyb salonu. Była to cieniutka tkanka, rozrastająca się w nieskończone gałęzie, zakończone delikatną koronką tak subtelną, że najbieglejsza prządka nic podobnego uprząśćby nie mogła. Na nieszczęście nie mogłem złowić tego przedziwnego okazu i zapewne nie zobaczyłbym już ani jednego zwierzokrzewu śródziemnomorskiego, gdyby pod wieczór dnia 16-go Nautilus nie był zmuszony do znacznego zmniejszenia szybkości. Okoliczności były następujące:
Przebywaliśmy podówczas drogę między Sycylją a brzegami Tunisu. Na tej przestrzeni, ściśniętej między przylądkiem Dobrym i cieśniną Messyńską, dno morza podnosi się prawie nagle, tworząc prawdziwy wał forteczny, nad którym warstwa wody sięga zaledwie 17 metrów, gdy z każdej jego strony głębokość wody dochodzi do 170 metrów. Nautilus przeto musiał manewrować bardzo ostrożnie, żeby się nie potknąć o tę podmorską rogatkę.
Pokazałem Conseilowi na mapie morza Śródziemnego miejsce, które zajmowała ta długa rafa podwodna.
— Z przeproszeniem mojego pana — zauważył Conseil — ta rafa jest prawdziwem międzymorzem, łączącem Europę z Afryką.
— Tak, mój chłopcze, — odpowiedziałem — zamyka ona w zupełności cieśninę Libijską; sondowania Smitha dowiodły, że dwa lądy były niegdyś połączone między przylądkiem Boco a przylądkiem Furina.
— Bardzo wierzę — rzekł Conseil.
— Powiem ci jeszcze — dodałem — że podobne rogatki istnieją między Gibraltarem a Ceutą i w czasach geologicznych zupełnie zamykały morze Śródziemne.
— Ach! — wtrącił Conseil — gdyby jaki wybuch wulkaniczny wysunął znów te rogatki ponad fale!
— Nie jest to prawdopodobne, Conseil.
— Niech jednak mój pan pozwoli mi dokończyć; jeśli to zjawisko rzeczywiście się ukaże, będzie to niemały kłopot dla p. Lessepsa, który z takim mozołem przebija swoje międzymorze.
— Przyznaję, ale powtarzam ci, że to zjawisko się nie ukaże. Gwałtowna potęga sił podziemnych nieustannie się zmniejsza. Wulkany, tak liczne w pierwszych dniach świata, zwolna gasną; cieplik wewnętrzny słabnie, temperatura dolnych warstw kuli ziemskiej zniża się znacznie w ciągu wieków, a zniża ze szkodą naszego globu, gdyż ten cieplik, to jego życie.
— Jednakże słońce...
— Słońce nie wystarcza. Czy słońce może dać cieplik trupowi?
— Prawda, że nie może.
— Owóż, mój przyjacielu, ziemia zczasem stanie się tym oziębionym trupem. Niepodobna będzie na niej mieszkać i w istocie bę-