Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 149.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


— Do tysiąca szatanów! — zawołał piorun we mnie uderzył!
Te jego wyrazy objaśniły mi wszystko. To już nie była poręcz, ale sztaba metalowa naelektryzowana: kto się jej dotknął, musiał doznać strasznego wstrząśnienia — a byłoby ono śmiertelne, gdyby był kapitan Nemo puścił prąd elektryczny całą siłą. Śmiało można było powiedzieć, że kapitan odgrodził się od napastników nieprzebytą siecią elektryczną.
Przerażeni Papuasi umknęli, a my, śmiejąc się napoły, uspakajaliśmy i tarli biednego Ned Landa, klnącego jak potępieniec.
Tymczasem Nautilus, wzniesiony ostatniemi przybierającemi falami, wzniósł się ze swego koralowego łoża właśnie o czterdziestej minucie na trzecią, jak kapitan zapowiedział. Śruba uderzyła wodę ze wspaniałą powagą. Szybkość statku zwiększała się stopniowo i, płynąc po wierzchu wód, opuścił, nieuszkodzony, niebezpieczne mielizny cieśniny Torresa.




XXIII.


AEGRI SOMNIA.


Nazajutrz, 10-go stycznia, Nautilus zapuścił się pod powierzchnię morza i płynął z uderzającą szybkością, mogącą wynosić trzydzieści pięć mil na godzinę. Obroty śruby były tak śpieszne, że nie mogłem ich dojrzeć, ni policzyć.
Kiedym sobie pomyślał, że ów cudowny czynnik elektryczny dawał statkowi nietylko światło, ruch, ciepło, ale i bronił go jeszcze od napaści zewnętrznych, zamieniał go w świętą niejako arkę, której żaden bezcześnik nie mógł dotknąć, żeby nie został piorunem rażony — podziwienie moje nie miało granic i przenosiło się z dzieła na jego twórcę.
Posuwaliśmy się prosto ku zachodowi i 11-go stycznia minęliśmy przylądek Wessla, położony pod 135° długości, a 10° szerokości północnej, tworzący wschodni cypel zatoki Karpentaryjskiej. Skały podwodne były tu jeszcze liczne, ale rzadziej rozrzucone i wskazane na mapie z największą ścisłością. Nautilus ominął z łatwością ławicę Money, zawracając na prawo, a skały Wiktorji, biorąc się na lewo — jedne i drugie leżące pod 130° długości, a na tym samym dziesiątym równoleżniku, któregośmy się starannie pilnowali.
Dnia 13-go stycznia przybyliśmy na wody, otaczające wyspę Timor, leżącą pod 122° długości. Wyspą tą, mającą tysiąc sześćset dwadzieścia pięć mil powierzchni, rządzi radża, którego książęce plemię zowie się potomstwem krokodylów — zaszczyt najwyższy, do