Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stąd podwójny prąd do góry i nadół, a więc zawsze ruch, zawsze życie! Życie silniejsze, niż na lądach, bujniejsze, nieograniczone, rozlewające się po wszystkich częściach tego oceanu; żywioł śmiertelny dla człowieka, ale dający życie mirjadom zwierząt — i mnie!
Ilekroć kapitan Nemo przemawiał w ten sposób, przekształcał się cały i wywoływał we mnie niesłychane wzruszenie.
— To też — dodał — tu dopiero żyje się prawdziwie. Nie dziwiłbym się założeniu miast pływających, nagromadzeniu domów podmorskich, któreby, jak Nautilus, wypływały co rano dla odetchnienia na powierzchnie wód; byłyby to miasta wolne, niezależne! I to jeszcze kto wie, czy jaki despota...
Kapitan Nemo zakończył to zdanie gwałtownym gestem. Potem, zwracając się wprost do mnie, jakby dla odpędzenia przykrej myśli:
— Panie Aronnax — zagadnął — czy wiesz pan, jaka jest głębokość oceanu?
— Wiem przynajmniej, kapitanie, rezultaty głównych sondowań.
— Czy mógłbyś pan je przytoczyć, dla skontrolowania w razie potrzeby?
— Oto niektóre cyfry — odrzekłem — które zachowałem w pamięci. Jeśli się nie mylę, znaleziono średnią głębokość ośmiu tysięcy dwustu metrów w północnym Atlantyku, pod trzydziestym piątym stopniem, które wykazały dwanaście tysięcy metrów, czternaście tysięcy dziewięćdziesiąt jeden metrów i piętnaście tysięcy sto czterdzieści dziewięć metrów. W rezultacie przypuszcza się, że gdyby dno morskie było zniwelowane, dałoby średnią głębokość około siedmiu kilometrów.
— Dobrze, panie profesorze — odpowiedział kapitan Nemo. — Mam nadzieję, że coś lepszego ci pokażę. Co do średniej głębokości tej części oceanu Spokojnego, zapewniam pana, że nie jest większa nad cztery metry.
To mówiąc, kapitan postąpił ku drzwiom i zeszedł po drabinie. Poszedłem za nim i znalazłem się w wielkim salonie. Śruba w tejże chwili została w ruch wprawiona, a loch wskazywał prędkość dwudziestu mil na godzinę.

**

Upływały dnie, tygodnie, a kapitan Nemo bardzo mi skąpił swoich odwiedzin. Widziałem go tylko w rzadkich odstępach czasu. Porucznik statku jak najdokładniej oznaczał pozycję Nautilusa zapomocą punktów na mapie; tym sposobem mogłem ciągle śledzić kierunek, w którym się posuwaliśmy. Conseil i Land godzinami u mnie przesiadywali. Conseil opowiedział przyjacielowi cuda o swej wycieczce, a Kanadyjczyk żałował, że nam nie towarzyszył. Ja zaś nie traciłem nadziei, że jeszcze nastręczy się sposobność zwiedzenia lasów oceanowych. Prawie codziennie w ciągu kilku godzin ściany