Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 080.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ło od zalania statek, na przypadek, gdyby się woda kłórędyś przedostała.
Poszedłem za kapitanem przez boczne korytarze i doszliśmy do środka okrętu. Tam był rodzaj studni, zawierającej dwie przegrody nieprzepuszczalne. Do wyższej jej części prowadziła drabinka żelazna, przyczepiona do ściany. Spytałem kapitana, do jakiego użytku służyła ta drabinka.
— Ona prowadzi do czółna — odpowiedział.
— A więc macie i czółno? — zapytałem zdziwiony.
— A jakże. Statek to wyborny, lekki, nietonący; służy nam do spaceru i do połowu.
— Więc gdy kto chce użyć czółna, to musi powrócić na powierzchnię morza?
— Bynajmniej. To czółno przylega szczelnie do wyższej części Nautilusa i zajmuje wklęsłość umyślnie tam dla niego przygotowaną. Jest ono zupełnie zamknięte i nie przepuszcza wody; przytwierdzone zaś jest mocno. Ta drabina prowadzi do otworu, którym się człowiek przeciśnie, zrobionego w szkielecie Nautilusa. Otwór ten odpowiada podobnemuż otworowi w boku czółna. Przez ten to podwójny otwór wchodzę do czółna. Zamykają za mną otwór w okręcie, ja zamykam otwór w czółnie zapomocą śruby naciskającej, uwalniam czółno od przytrzymujących je sztab i wypływam z nadzwyczajną szybkością na powierzchnię morza. Wtedy otwieram starannie aż dotąd zamknięty pomost, ustawiam maszt, zaciągam żagle, lub biorę się do wiosła i płynę.
— Ale jakże pan powracasz?
— Ja już nie powracam, panie Aronnax, to Nautilus powraca.
— Na pańskie rozkazy?
— Na moje rozkazy. Drut elektryczny łączy mnie z nim. Telegrafuję i tyle.
— W rzeczy samej — rzekłem, oszołomiony temi cudami — nic prostszego i łatwiejszego.
Minąwszy klatkę ze schodami, dotykającemi górnego pokładu, spostrzegłem kajutę długości dwu metrów, w której Conseil i Ned Land, zachwyceni jadłem, spożywali je ze smakiem. Następne drzwi wiodły do kuchni długości trzech metrów, a położonej pomiędzy obszernemi spiżarniami.
Tam elektryczność, energiczniejsza i posłuszniejsza nawet od gazu, zastosowana była do gotowania. Druty, dochodzące aż pod kociołki, udzielały gąbkom platynowym ciepła, wszędzie jednakowo utrzymywanego i rozdzielanego. Elektryczność ogrzewała także przyrządy dystylacyjne, które przez odparowanie dostarczały wody wybornej do picia. Przy tej kuchni urządzono wygodną łazienkę, do której dowolna ilość wody ciepłej lub zimnej spływała za odkręceniem kurków. Za kuchnią znajdowała się izba dla załogi, długości pięć