Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To wyborne — rzekłem — ale to nie tytuń.
— Nie — odpowiedział kapitan — ten tytuń nie pochodzi ani z Havany ani ze Wschodu. Jest to rodzaj porostu wodnego, bogatego w nikotynę, którego mi trochę skąpo morze udziela. Ale nie zatęsknisz Pan za swojemi londressami.
— O kapitanie! gardzę niemi od dnia dzisiejszego.
— Pal więc dowoli i nie myśl o pochodzeniu tych cygar. Choć ich monopol państwowy nie kontrolował, nie mniej przeto są dobre, jak mi się zdaje.
— Tem lepsze.
W tej chwili kapitan Nemo otworzył drzwi, znajdujące się naprzeciw tych, któremi wszedłem do bibljoteki, i weszliśmy do salonu bardzo dużego i oświetlonego wspaniale. Był to obszerny czworobok długości dziesięciu, szerokości sześciu, a wysokości pięciu metrów. Świetlny sufit, lekkiemi przyozdobiony arabeskami, rozrzucał jasne i łagodne światło na wszystkie cuda nagromadzone w tem muzeum. Było to rzeczywiście muzeum, w którem ręka rozumna, hojna zgromadziła wszystkie skarby natury i sztuki z tym nieładem artystycznym, jakim się odznaczają pracownie malarzy.
Z trzydzieści obrazów mistrzowskich w ramach jednostajnych, przedzielonych tylko połyskującemi tarczami z okazami broni, zdobiło ściany okryte tkaniną, mającą desenie w stylu surowym. Były tam płótna co najwyższej wartości, które po większej części podziwiałem już dawniej, w zbiorach prywatnych europejskich i na wystawach obrazów. Różne szkoły malarskie dawnych mistrzów były tu reprezentowane taką naprzykład „Madonną” Rafaela, „Dziewicą” Leonarda da Vinci, „Nimfą” Corregia, „Kobietą” Tycjana, „Adoracją” Veronesa, „Wniebowzięciem” Murilla, „Portretem” Holbeina, „Mnichem” Velasqueza, „Męczeństwem” Ribeiry, „Jarmarkiem” Rubensa. Były jeszcze dwa krajobrazy flamandzkie Teniersa, trzy niewielkie obrazki rodzajowe Gérarda Dow, Metsua, Pawła Pottera; dwa płótna Géricaulta i Prudhona, kilka widoków morskich Backuysena i Verneta. Z dzieł młodszego malarstwa odznaczały się obrazy podpisane przez Delacroix, Ingres, Decamp, Troyon, Meissonnier etc. Kilka zmniejszonych posągów z marmuru lub bronzu, skopjowanych z najpiękniejszych wzorów starożytności, wznosiło się na piedestałach po rogach tego wspaniałego muzeum. Oszołomienie, które mi przepowiedział dowódca Nautilusa, zaczęło już ogarniać mój umysł.
— Panie profesorze — rzekł wtedy ten niepojęty człowiek — wybacz mi pan, że tak bez ceremonji pana przyjmuję, i nieporządek, jaki panuje w tym salonie.
— Panie — odpowiedziałem — nie badając, kto jesteś, czy nie wolno mi w panu odgadnąć artystę?
— Co najwięcej, to amatora. Lubiłem kiedyś zbierać te piękne dzieła ręki ludzkiej; chciwie poszukiwałem, szperałem niestrudzony