Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu jest najwyższy spokój. Morze nie da się podbić. Na jego powierzchni mogą jeszcze ludzie wykonywać swoje niegodziwe prawa: bić się na niej, pożerać się, przenieść na nią wszystkie okropności ziemskie. Ale już o trzydzieści stóp pod jego powierzchnią kończy się ich władza — wpływ ich ustaje, potęga niknie! Ach, panie! żyć, żyć tylko w łonie morza! Tu tylko jest niepodległość! Tu nie znam nad sobą pana! Tu jestem wolny!
Kapitan Nemo umilkł nagle. Byłże to skutek niezwykłego wybuchu, mówiłże zbyt wiele? Przez czas pewien chodził bardzo wzruszony, lecz wkrótce nerwy jego uspokoiły się, fizjognomja wróciła do zwykłego swego chłodu; zwracając się do mnie, rzekł:
— Teraz, panie profesorze, jeśli chcesz zwiedzić Nautilusa, jestem na twoje rozkazy!




XI.


NAUTILUS.


Kapitan Nemo powstał, a ja, poszedłszy za nim przez podwójne drzwi w głębi sali, wszedłem do pokoju takiej samej rozległości, jak ten, który opuściłem.
Była to bibljoteka. Wysokie z czarnego palisandru szafy, inkrustowane miedzią, na szerokich swych półkach dźwigały znaczną liczbę książek jednostajnie oprawionych. Szafy te stały naokoło sali, odpowiednio do jej kształtu, a u stóp ich rozścielały się obszerne sofy, pokryte ciemną skórą, powyginane bardzo wygodnie i ruchome pulpity, w miarę potrzeby dające się zbliżyć lub oddalić. Na środku stał stół, a na nim mnóstwo broszur, pomiędzy któremi widać było kilka starych już dzienników. Światło elektryczne oblewało całość tę harmonijną, a padało z trzech kul nawpół wpuszczonych w ozdoby architektoniczne sufitu. Z prawdziwem zdziwieniem patrzyłem na tę salę tak dowcipnie urządzoną i zaledwiem wierzył mym oczom.
— Kapitanie Nemo — rzekłem do mego gospodarza, który rozsiadł się na sofie — ta bibljoteka przyniosłaby zaszczyt niejednemu z pałaców na lądzie stałym i prawdziwie jestem zachwycony, gdy pomyślę, że ona towarzyszy ci w największych głębiach oceanu.
— Gdzież można znaleźć większą samotność, głębsze milczenie, panie profesorze? — odpowiedział kapitan Nemo. — Czy pański gabinet w muzeum może ci zupełniejszy zapewnić wypoczynek?
— Nie, panie, i muszę dodać, że mój gabinet jest bardzo ubogi w porównaniu z pańskim. Pan tu posiadasz sześć do siedmiu tysięcy tomów...