Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 045.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Narwal zdawał się być nieruchomym. Może spał strudzony, dozwalając się kołysać falom. Kapitan Farragut postanowił skorzystać z tej sposobności.
Wydał rozkazy. Fregata zwolniła biegu, posuwając się ostrożne, aby nie zbudzić czujności swego przeciwnika. Często się zdarza spotkać na pełnym oceanie wieloryby uśpione głęboko i wtedy łatwo napaść można na nie; Ned Land niejednego ubił w taki sposób. Kanadyjczyk stał jak posąg niewzruszony na swem stanowisku, gotów do działania w każdej chwili.
W tej chwili, oparty na poręczy przedniego pomostu, zobaczyłem przed sobą Ned Landa, groźnie wstrząsającego swym niebezpiecznym oszczepem. Dwadzieścia stóp zaledwie dzieliło go od zwierzęcia nieruchomego.
Jednym szybkim ruchem wyciągnął on nagle rękę i wyrzucił oszczep. Słyszałem uderzenie oręża, trafiającego, jak się zdawało, na jakieś ciało twarde.
Światłość elektryczna przygasła naraz; dwa potężne słupy wody spadły na pomost fregaty, a lejąc się, jak potok wzburzony, z przodu na tył okrętu, przewracały ludzi i porywały wszystko, co napotkały na drodze.
Dało się czuć gwałtowne wstrząśnienie — a ja przerzucony przez barjerę, nie mając czasu uczepić się czegokolwiek, wtrącony zostałem do morza.




VII.


WIELORYB GATUNKU NIEZNANEGO.


Jakkolwiek niespodzianie całkiem upadłem w morze, nie straciłem jednak przytomności.
Zapadłem zrazu na przeszło dwadzieścia stóp głębokości. Jestem dobrym pływakiem — a choć nie mam pretensji równać się z Byronem i Edgarem Poe, którzy byli mistrzami w tej sztuce, jednak dwoma silnemi ruchami wydobyłem się na powierzchnię.
Naprzód oczyma szukałem fregaty. Czy spostrzeżono, że mnie brakuje? Czy kapitan kazał spuścić łódkę na morze? Czy mogłem spodziewać się ocalenia?
Ciemność głęboka pokrywała wszystko dokoła. Widziałem, jak przez mgłę, ogromną czarną masę uciekającą na wschód, a ognie jej niknęły w oddali. Była to fregata. Czułem, że jestem zgubiony.
— Ratunku! — wołałem, płynąc z rozpaczliwym wysiłkiem za okrętem.