Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 036.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziesiątych ze wściekłości. Wszystkich gniewało to, że pozwolili się złapać na jakąś mrzonkę. Cały arsenał argumentów, przez rok zbieranych, posypał się jak grad i każdy myślał tylko o tem, jak powetować sobie godziny snu i posiłku tak głupio dotąd marnowane.
Ze zwykłą umysłowi ludzkiemu ruchliwością, z jednej ostateczności przerzucono się w drugą. Najgorętsi przedsięwzięcia stronnicy stali się teraz najzapaleńszymi jego wrogami. Od najniższych warstw ludności okrętowej aż do sztabu, reakcja owładnęła wszystkich; i gdyby nie szczególniejszy upór kapitana Farraguta, fregata z pewnością zawróciłaby ostatecznie na południe.
Bądź co bądź, to bezowocne poszukiwanie długo trwać nie mogło. Abraham Lincoln nic sobie nie miał do wyrzucenia, zrobiwszy wszystko, co było w jego mocy. Nigdy jeszcze załoga statku marynarki amerykańskiej nie dała więcej dowodów cierpliwości i gorliwości; nie ona winna była niepowodzeniu! Trzeba było powracać.
Przedstawiono to dowódcy statku — ale dowódca nie chciał nawet słuchać. Majtkowie nie ukrywali swego niezadowolenia, na czem służba ucierpieć musiała. Nie powiem, żeby to był bunt; ale przyszło do tego, że po dość długim oporze kapitan Farragut, jak niegdyś Kolumb, zażądał trzech dni zwłoki. Jeżeli w ciągu tych trzech dni potwór się nie ukaże, Abraham Lincoln powróci na morza europejskie.
Przyrzeczenie to, dane dnia 2-go listopada, dobry wywarło skutek, bo ożywiło upadającą odwagę załogi. Ze świeżą bacznością obserwowano ocean. Lunety znajdowały się w ciągłym ruchu gorączkowym. Było to wyzwanie ostateczne, rzucone olbrzymiemu narwalowi, który, biorąc rzeczy logicznie, powinien był to wezwanie „stawienia się” wziąć do serca.
Dwa dni upłynęły. Fregata krążyła pod małą parą. Tysiącznych używano sposobów dla zwrócenia uwagi zwierzęcia, lub wydobycia go ze stanu apatji, jeśli się znajdowało w tych okolicach. Między innemi, zakładano ogromne kawały słoniny na przynętę, chociaż to tylko rekinom na pożytek poszło. We wszystkich kierunkach wysyłano łodzie na poszukiwania jak najdrobiazgowsze, lecz i wieczór 4-go listopada nadszedł, a nie wyjaśniła się tajemnica podmorska.
Nazajutrz, 5-go listopada w południe, kończył się termin zwłoki żądanej. Po oznaczeniu pozycji, kapitan Farragut, wierny swemu przyrzeczeniu, miał zawrócić na południo-wschód i opuścić stanowczo północne okolice oceanu Spokojnego.
Fregata znajdowała się naówczas pod 31° 15ʹ szerokości północnej i 136° 42ʹ długości wschodniej. Od wybrzeży japońskich byliśmy o dwieście mil oddaleni. Noc się zbliżała, gęste chmury zakrywały tarczę księżyca, wchodzącego w pierwszą swą kwadrę. Morze lekko bałwaniło się, rozbijając swe fale o przód fregaty.