Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pusu, acz skromny nie pomyślał o zajęciu stanowiska komendanta.
— Czy dawno jest w Irkucku? — spytał W. Książe.
— Od dwuch lat... Sprawuje się wzorowo.
— Przedstawić mi go niezwłocznie!
W półgodziny potem przed W. Księciem stanął człowiek wysoki, lat 40–stu, z długą brodą, o twarzy poważnej i smutnej, zdradzającej, że całe życie Wasylego Fedora zawierało się w cierpieniu i walce. Zresztą rysami przypominał córkę. Wiedział z listu Nadzi, że po śmierci matki wyjechać miała 10 Lipca. Inwazja nastąpiła 15 Lipca. Jeżeli Nadzia nie przybyła dotąd, uprzedzając najeźdźców, znaczyło to, że wpadła im w ręce podczas podróży. Dręczony niepokojem ojciec pałał podwójną nienawiścią do dziczy tatarskiej.
— Wasyli Fedorze! Czy twoi towarzysze rozumieją, że chcą wziąć na siebie obowiązek poniesienia głowy w pierwszych szeregach, oddania życia do ostatniego człowieka?
— Wiedzą. Po to chcą stworzyć korpus śmierci.
— A ciebie mieć pragną za szefa.
— Mnie?
— Chcesz oddać życie?
— Skoro jest Rosji potrzebne — tak!
— Komendancie Fedorze, nie jesteś odtąd zesłańcem.
— Jakże będę mógł dowodzić tymi, co są zesłańcami jeszcze?
— Już nie są nimi — od tej chwili.
Wielki Książe przy swoich szerokich pełnomocnictwach wiedział, że brat jego cesarskim manifestem potwierdzi ten wyrok, w którym mądra sprawiedliwość łączyła się z dobrą polityką. Stanął przy oknie —