Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

właśnie odchodzić. Poczciwcy przyjęli na nią ślepca i młode dziewczę. Stary marynarz — poważny i milczący — objął kierownictwo.

Tym sposobem Strogow dzięki urządzeniu losu zyskał jeszcze szansę dotarcia do Irkucka. Nadja, wyczerpana, zasnęła snem głębokim, Michał, nieomal bezsenny, czuwał przy niej, ująwszy jej dłoń, pogrążony w swoich myślach. Dokoła niego mówiono o przedwczesnem zamarznięciu wód tego roku, (w istocie temperatura spadła nagle poniżej zera), o sporych krach, śród których przebijać musiała się tratwa. Chodziło o to, aby, nagromadzając się, nie zatamowały im wejścia do Angary. Wszelako na razie — jak miarkował z rozmów — kry te opóźniały tylko przybycie do ujścia rzeki, co było na rękę podróżnym, bowiem bezpieczniej było płynąć nocą po falach Angary śród brzegów, na których z obu stron grasowali najeźdźcy. Śród ciszy na jeziorze ulatywały pod niebo głosy mnichów, intonujących śpiewne modlitwy z powtarzającem się stokrotne „Sława Bogu“!...
Nadługo przed zmierzchem dosiężono ujścia Angary i zatrzymano się celem naprawienia tratwy w małym porcie Liwenicznaja — śród skał granitowych. Zamarło w nim życie zupełnie wobec warunków chwili. Już miano odbić od brzegu, gdy z domku na przystani wybiegło dwuch ludzi, krzyczało i machało rękoma zdala, widocznie dopraszając się, aby przyjęto ich na pokład. Nadję obudziło ich wołanie.
— Co się stało? — spytał Strogow.
— Nasi towarzysze z gór Uralu, dziennikarze!
Strogow drgnął. Przekładał rozsądnie zachowanie incognito śród obcych ludzi. A tu zjawiali się ludzie, którzy wiedzieli obecnie, kim był mniemany Korpanow.