Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koń padł. Jacyś jeźdźcy otoczyli kibitkę. W mig trzej podróżni znaleźli się w więzach. Strogow, choćby widział, nie znalazłby czasu do obrony, tak znienacka rozegrała się ta scena w mrokach nocy. Za to mógł słyszeć, co mówili napastnicy.
Z urywków rozmowy wniósł, że znalazł się w pętach Tatarów, stanowiących trzecią kolumnę najeźdźców — złożoną z hord Kokandy i Kunduzy, operującą w tym pasie zawczasu według planu Ogarewa, przed połączeniem się w okolicach Irkucka z dwiema innemi armjami Feofara.
Groza położenia dla stolicy Syberji — Irkucka wzrastała. I było niepojętem, że zaciśnięte wargi ślepego jeńca mruczały jeszcze „Dojdę!“
Troje więźniów, z którymi obchodzono się brutalnie, znalazło się nazajutrz w pochodzie tatarskim. Nadja znosiła, jak zawsze, z godnością ciężki los. Mikołaj ledwie tłumił oburzenie. Strogow pod zrezygnowaniem taił energję myśli o ucieczce przy lada sposobności.
Barbarzyńcy, słysząc, że jest ślepy, dali mu ślepego konia: „A może widzi!“ mówili. Nieszczęsne zwierzę, którem jeździec nie był w stanie kierować, pędzone ukłuciami i biczami drwinkarzy, szalało, uderzało się w biegu o drzewa przydrożne. Nagle galopem rzuciło się w bok — ku przepaści. Nadja i Mikołaj wydali krzyk rozpaczy.
Koń stoczył się w przepaść — złamał obie nogi. Strogow, cudem osunąwszy się z siodła nad wyrwą, ocalał, nie doznawszy nawet rany. Zwierzęciu dano zemrzeć w parowie, nie dobiwszy go nawet ciosem łaskawym. Michał, przytroczony do siodła jednego z jeźdźców, zniewolony był odtąd iść pieszo za nim. „Człowiek z żelaza“ — szedł bez skargi!