swoją szpetotą, zalane, łupione, niszczone przez hordy barbarzyńców.
Wszelako wypada oddać hołd pięknu samej uroczystości przyjęcia przez Emira jego zwycięskich wojsk.
Teatr dla tej ceremonji, połączonej z tańcami, śpiewami, widowiskami, był obrany z wielkim gustem no stoku zielonego wzgórza, pod cieniem wspaniałych sosen i cedrów, śród malowniczo rozsypanych kręgiem wykwintnych budowli i uwieńczonych kopułami cerkwi. Na wysokim tarasie zbudowano improwizowany pałac w stylu pół-tatarskim, pół–maurytańskim — była tu loża dla Chana i jego dworu, dygnitarzy wojskowych, aljantów i ich haremów.
Uderzała śród widzów mieszanina strojów i rysów twarzy. Orjentalne kostjumy, kapiące złotem, dziwaczne w kroju, wielobarwne, powłóczyste i kuse, a obok piersi i ramiona obnażone. Turbany, klejnoty, bransolety, obrączki nawet w uszach męskich. Tu i owdzie zakwefione damy. Ciężkie hafty i lekkie materje. Czarujące oczy, olśniewające białością zęby, delikatna cera kobiet, wyraziste męskie twarze, pełne dumy i powagi — a tuż pyski potworne, dzikie, budzące wstręt i zgrozę. Lśniąca broń wszelakiego rodzaju, bogato ornamentowana, podnosiła ogólny urok widowiska.
Na dole tłoczyli się wojskowi niższej rangi i pospólstwo cywilne, która przyszło, pogapić się na triumf nowych panów miasta — nieopisana mieszanina typów plemiennych. W tej ciżbie można było rozpoznać cudzoziemców z Mandżurji, Buchary, Persji, Chin, Turkestanu. Brakło tylko Syberjaków. O ile nie umknęli zawczasu, siedzieli zamknięci po domach, trzęsąc się na myśl o grabieży, która mogła nastą-
Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/136
Ta strona została uwierzytelniona.