Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Posłuchaj, Marto Strogow. Oto przejdą przed tobą wszyscy jeńcy, wzięci od Omska do Koływani. A jeżeli nie poznasz syna, czeka cię — knut!
Ogarew pojmował, że zacięta matka nie zdradzi się. Ale liczył na mimowolny gest syna — jakieś drgnięcie, którem ten się zdradzi. Mógł wprawdzie nakazać zrewidowanie wszystkich jeńców. Ale wówczas Strogow postarałby się zniszczyć list. Zresztą, doszedłszy do Irkucka, stanowiłby żywe poselstwo i bez listu. Trzeba było mieć w ręku samego wysłańca, nie list. Nadja słyszała wszystko — teraz zrozumiała, jaki obowiązek obciążał Strogowa.

Przed Martą przeszły kolumny jeźdźców. Stała, jak posąg. Ani jeden rys nie drgnął w jej twarzy. Jej syn szedł w ostatnich szeregach. Nadja zamknęła oczy, aby nie patrzeć. Michał Strogow przeszedł przed matką obojętny i spokojny. Nikt nie widział, jak krwawiły jego dłonie, w które wpijał paznogcie, aby zdobyć tem spokój.
Ogarew został zwyciężony — przez syna i matkę.
— Doskonale! — krzyknął rozgniewany — wysmagać mi tę czarownicę, póki nie wypuści tchu!
Żołnierz tatarski zbliżył się z knutem. Obciążające pasy ze skóry metalowe kulki sprawiają, że dwadzieścia uderzeń tego bicza równa się wyrokowi śmierci. Obnażono klęczącej plecy. Związano jej z tyłu ręce. Umieszczona pochyło wprost piersi szabla musiała je przebić przy lada nachylenia się z bólu — ostrze sterczało ledwie o kilka cali przed nią. Marta wiedziała, że czeka ją śmierć. Oczekiwała jej ze spokojem.
Tatar czekał sygnału.
— Bij! — zakomenderował Ogarew.
Knut świsnął w powietrzu. Lecz nim spadł, czyjaś ręka wstrzymała ramię kata.