Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie — milczały.“ Nie mrugnął nawet — i wydał zaraz rozkaz oficerowi straży.
Natychmiast pojawiły się tłumy nieszczęsnych jeńców, popychanych na plac razami bicza i uderzeniami lanc. Otoczył je poczwórny łańcuch konnicy. Przedrzeć się przezeń było niepodobieństwem.
Milczenie. Nowy znak Ogarewa. Sangarra kieruje się ku Marcie. Stara Sybiraczka zgaduje, co ma zajść. Uśmiech wzgardy wykwita na jej zwiędłych wargach. Pochyliła się ku Nadi — szepnęła:
— Nie znasz mnie! Cokolwiek się stanie, jakkolwiek ciężką będzie próba, nie wiesz, kim jestem. Nie o mnie — o niego chodzi.
Sangarra kładzie dłoń na ramieniu starej
— Pójdź!
Marta staje przed Ogarewym. Syn spuszcza oczy, aby nie wydać się ich blaskiem. Matka krzyżuje ręce na piersi.
— Ty jesteś matką Strogowa? — pyta Iwan Ogarew.
— Tak.
— Pamiętasz, coś mi rzekła przed trzema dniami w Omsku?
— Nie.
Ze nie wiesz, czy Michał Strogow, kurjer Carski, jest w Omsku. Że nie widziałaś go na stacji pocztowej.
— Nie wiem. Nie widziałam.
— I nie widziałaś go śród jeńców?
— Nie.
— Ale gdybym ci go pokazał — poznałabyś?
Nie1
Szmer rozszedł się po zgromadzeniu na tę niespodziewaną odpowiedź. Ogarew powstrzymał gest groźby.