Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wypadało przejść 150 wiorst po okrutnych drogach. Wielu jeńców umierało. Przeganiając ich konno, Jolivet i Blount, patrzyli z żałością na ludzi, których losu cudem nie podzielili nadal.
Wpośród jeńców znajdowała się stara Sybiraczka. Mimo wieku musiała zdążać pieszo. Na postojach nieruchoma sprawiała wrażenie posągu boleści. Ale w milczeniu znosiła trudy i cierpienia: przedziwnie wytrzymała! Czasem Cyganka Sangarra zwracała na nią śledzące roziskrzone ślepia. Kobieta ani drgnęła pod tem spojrzeniem. Była to Marta Strogow.
Śród jeńców była także młoda dziewczyna, uderzająca pięknością twarzy, smutkiem oczu, dumną męką twarzy. Ona także bez skargi znosiła trudy podróży i męki niewoli. Zbliżyła się ze starą — podpierała ją w drodze — i bodaj bez jej pomocy Marta musiałaby paść z wysiłku. Stara przyjmowała jej czułą pomoc z milczącą wdzięcznością. Zgadywała, że jej młodą towarzyszkę trapi również, jak ją, jakaś troska niezmierna, przewyższająca cierpienia fizyczne.
Nadja — bo to było oczywiście ona — cierpiała okrutnie na myśl o cudownym towarzyszu, którego straciła. Była pewna, że zginął. Brała ją rozpacz. Z nimi razem zginęła jej nadzieja odnalezienia ojca. Bolała nad tem, że misja Strogowa nie została dopełnioną — zabrał jej tajemnicę, nie zwierzając się towarzyszce, która rada byłaby przejąć jego obowiązek.
Burzyła się na myśl, że nie pomścił obelgi w Iszymie. Marzyła o tem, aby stać się mścicielką jego obrazy, jego śmierci. Obraz Strogowa towarzyszył jej myślom nieustannie. Obie kobiety zbliżyły się ku sobie — nie wiedząc, że łączy je wspólność myśli o jednej kochanej głowie. Sprawiały wrażenie pary — babki i wnuczki — którą obóz otaczał podziwem i sympatją.