Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ona tu nigdy. Koń, zanurzając się po pysk w wodę, służył tu lepiej swemu panu. Przeciskali się człowiek i zwierzę pomiędzy dwiema kolumnami tatarskiemi, widłowato dążącemi, jedna po drodze Omskiej, druga — drogą na Tomsk.
Za Ikulskiem i Kargińskiem warunki naturalne poprawiały się. Bagna Barabińskie miały się ku końcowi. Droga do Koływani była już całkiem możliwa. Ale tem bardziej rosło niebezpieczeństwo spotkania się na szerokim torze z manewrującemi oddziałami Tatarów. Wprawdzie zboczenie z drogi, wpoprzek stepu, gdzie można było napotkać ludzi ledwie zrzadka, gdzie w nielicznych ubogich chałupach i nędznych zajazdach trudno było znaleźć pożywienie dla siebie, paszę dla konia — nie było również ponętnem. Ale bezpieczeństwo osobiste nakazywało obrać raczej bezdroże, niż możliwe spotkanie się z Tatarami.
W każdym razie poza Kargatskiem z zadowoleniem usłyszał Michał Strogow, jak twarda i sucha ziemia syberyjska ponownie zatętniała pod kopytami konia.
15 Lipca opuścił Moskwę. 5 Sierpnia, wliczając w to trzy dni, stracone w chorobie na brzegu Irtyszu, upłynęło 21 dni od wyjazdu. Dzieliło go od Irkucka jeszcze 1500 wiorst!