Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pochlebnego pojęcia o Europie, jako pierwsze na jej granicy wielkie osiedle miejskie.
Michał Strogow, przybywszy tutaj dn. 18 lipca, znalazł się w dużym kłopocie, szukając środków dalszej lokomocji. Poczta ze względu na okoliczności burzliwego czasu była w stanie dezorganizacji. Tajny goniec carski, nie mogący liczyć na inne przywileje prócz rubli, dawanych woźnicom „na wódkę“, jadący w charakterze osoby prywatnej, wolał zakupić sobie pojazd. Ale wysłani dekretami ludzie zamożniejsi azjatyckiego pochodzenia już zdążyli wyjechać zabrawszy najlepsze pojazdy, i Strogowowi wypadło poszukiwać śród odpadków.
Ofiarowywano mu fury, nie dające mu elementarnych wygód, i przychodzące do celu nieraz na dwóch przednich kołach, gdyż pozostałe dwa grzęzną w błocie — rezultat jeszcze pomyślny.
Na szczęście, odkrył jakiś pozostały tarantas — ostatnie słowo sztuki kołodziejskiej w Permie: wprawdzie bez resorów, jak i „telega“, ale z osiami utrzymującemi jako tako równowagę z nakryciem skórzanem, dającem jakąś osłonę przeciw kaprysom atmosfery, całość z materjału niewątpliwie kruchego, ale na wypadek połamań pozwalającego się łatwo zastąpić na drogach przez okolice leśne. Udawał jednak, że się mocno targuje, aby nie zdradzić się z koniecznością pośpiechu, któremu traf możliwie pomyślnie się przysłużył.
— Wolałbym dać ci powóz wygodniejszy — rzekł do Nadi, towarzyszącej mu w poszukiwaniach.
— Gotowa byłam iść pieszo, aby połączyć się z ojcem!
— Nie wątpię o twej odwadze. Ale trudy fizyczne dla kobiety...