Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widząc, że zniknął we drzwiach, opadła beznadziejnie na ławkę. Ale jeszcze nie upłynęły trzy minuty, a Michał Strogow pojawił się znowu w towarzystwie agenta policji. W ręku trzymał „podorożną“, która otwierała mu wszystkie drogi Syberji.
— Zbliżył się do Liwonianki i, wyciągając do niej rękę, rzekł:
— Siostro!
Zrozumiała. Powstała natychmiast, aby obecnemu przy rozmowie agentowi nie dać powodu do podejrzeń.
— Siostrzyczko! — powtórzył Strogow — Policmajster upoważnił nas oboje do powrotu do Irkucka zwykłą drogą. Czy pojedziesz zemną?
— Oczywiście, braciszku! — odparła, podając mu rękę z wdzięcznym uśmiechem.
I oboje opuścili dom policyjny.


ROZDZIAŁ VII.
Z biegiem Wołgi.

Na przystani było zbiegowisko. Niemogący wyjechać przyszli patrzeć na zmuszonych do wyjazdu. Policja surowo baczyła, aby nikt nie przedarł się na statek bez przepustki. Oddział kozacki pilnował brzegu na wypadek potrzeby okazania pomocy policjantom. Ale tłum był, jak zwykle, pokorny, acz posępny.
Kominy „Kaukazu“ dymiły. Gwizdania sygnalizowały odjazd. Strogow stał na pokładzie obok młodej