Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niczyli się chłodnym ukłonem powitalnym i pożegnalnym jednocześnie. Jolivet, który znalazł wyborny hotel i świetną restaurację, posłał do Paryża podniosły hymn na część jarmarku. Blount, niezadowolony z nędznej gospody i jadłodajni, które odszukał był nadto z trudem, napisał artykuł, ciskający gromy na „zdzierców Nowogrodzkiego jarmarku stanowiącego bezwstydną pułapkę na cudzoziemców.“
Objektywny Michał Strogow, który bywał tu nieraz, stwierdzał tymczasem, że jarmark tegoroczny — wbrew pozornemu gwarowi — ustępował pod względem ożywienia handlowego latom poprzednim. Niepokój nawiany przez najazd, paraliżował tranzakcje i obawiano się ryzykować pieniądze i udzielać kredytów wobec ewentualnego zamknięcia granic, dla oczekiwanych ze wschodu i przeznaczonych dlań towarów. Nie widać tu było na ten raz żołnierzy ani oficerów, najwidoczniej skonsygnowanych w koszarach. Szeptem mówiono o sztafetach nadeszłych z Moskwy na imię Gubernatora, który posiadał w tem mieście imponujący pałac.
Bliskość N. Nowgorodu z granicą Syberyjską, skąd zagrażał potomek Tatarów, którzy w XIV wieku dwakroć zdobyli to miasto — usprawiedliwiała środki ostrożności, przedsiębrane przez zaniepokojony rząd. Biura policji, otwarte dzień i noc pełne były przyjezdnych z Europy i z Azji, poddanych najsurowszej rejestracji. Strogow w przejściu usłyszał czyjś trwożny głos.
— Mają zamknąć jarmark!
Około mówiącego skupiła się zaraz gromadka osób. Padały zdania lękliwe.
— Mówią, że Tatarzy zagrażają Tomskow
— Policmajster otrzymał ważny rozkaz!... Zmierza tu od Pałacu gubernatorskiego.