Strona:PL Julian Ursyn Niemcewicz - Śpiewy historyczne.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
2.

Niekiedy Xiężyc wychodząc z obłoków,
Okropnéy bitwy ukazywał ciosy,
W równinach Płowców i w głębi potoków,
Krzyżackich trupów niezliczone stosy,
Leżące konie, zabite rycerze,
I połamane hełmy i pancerze.

3.

Łokietek szczupły, lecz wytrwały w boiach,
W dniu tym prowadził szyki natarczywe,
A chcąc na chwile wypocząć po znoiach,
Zdiął hełm, i czoło okazał sędziwe,
Skrwawione ręce obmył w zdroiu czystym,
I tuż pod dębem usiadł rozłożystym.

4.

A mierzić okiem smutne boiowisko,
„Patrz Kazimierzu, zawołał do syna,
„Patrzay na woien srogie widowisko,
„Zkąd nieludności i pustyń przyczyna:
„Ścięte w dniu iednym zaległo te ziemie,
„Tysiąca matek nieszczęśliwych plemie.

5.

„Przecież wieść boie, było mym udziałem,
„Zasłaniać wszędy tę krainę biedną,
„Po trzykroć z króla tułaczem zostałem,
„A chociem dzielnie państwa złączył w iedno,
„Choć siedmiudziesiąt lat wiek iuż domierza,
„Nie zdiąłem ieszcze twardego pancerza.