Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - W puszczy.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A jak znajdziesz co przy nim — co wtedy?
— Zabiję, jak psa zakatrupię.
— Twardy jest — dopowiada kobieta.
Krótko trwała ich zmowa. Chłop zapalił latarkę — wziął noża.
Jankowi w czarnej chmurze, w ciemnej kruków kurzawie, zajaśniało światło. Śród mroku wirujących złych ptaków, do czarnego pyłu podobnych, szło ku niemu strugą jasności.
Po tej drodze świetlistej poszła dusza Jankowa na świat lepszy pasać chmurki — baranki na niebie, gwiazdom gniazda wybierać złociste...
Maciej nogą go trącił, w oczy jego poświecił latarką: „Nie żyje...“
Chciwie szmaty pastuszka przeszukał. Złoty pierścień wyłuskał. Oczom własnym nie wierzył. Wielka radość zalała mu serce. Poznał brylant różowy w pierścieniu...

V.

Długo w nocy się naradzał z kobietą. Skoro świt — on pojedzie do miasta. Sprze-