Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - W puszczy.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdo zaś stanowiło istny skarbiec rodowy. W schowku z włosia, pierza i gliny kruki gromadziły od pierwszch dni jego budowy bezcenne klejnoty. Były tam gwoździe świecące i kolorowe paciorki, barwne kamyki, lśniące guziki, monety, złoty pierścień z różowym brylantem i chluba kruczego gniazda — małe nożyczki.
Czarnopióra zniosła cztery zielone jaja, Czarnopióry począł ją żywić troskliwie, a w potrzebie zastępować na gnieździe, aby mogła rozprostować skrzydła w locie lub wykąpać się w orzeźwiającej wodzie.
Ażeby wróg nie odkrył gniazda, kruk-ojciec krążył daleko i kluczył po lesie z każdym łupem, zawsze baczny i ostrożny, i drżący o bezpieczeństwo rodziny...
Aż nadszedł dzień radosny, gdy z jaj wykluły się pisklęta. Rodzice byli bardzo szczęśliwi, choć małe kruczki o olbrzymich głowach i dziobach, czarnym puchem porosłe, były przeraźliwie brzydkie i żarłoczne.
Rozpoczęła się na starej sośnie tkliwa idylla, dzieje tylu gniazd ptaszęcych, tylu istnień pisklęcych, tem bardziej wzruszają-