Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - Bajki.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczeka na ulicy.
Szczeka w kamienicy.
Nawet w urzędzie.
Jednem słowem — wszędzie

Od ciągłego ujadania
Pan się słania.
Głowa mu puchnie.
Głuchnie.

Wierny pies ciągle u nóg pańskich biega
i szczeka w ciszy...
Swojego władcę ostrzega,
lecz ten już ogłuchł — nie słyszy...


II.

Gromadzą się zwierzęta.
Krótka narada:
„Bestja przeklęta
ciągle ujada!“
„Psie! jeśli widząc złodziei
nie będziesz niemy,
niemasz dla ciebie nadziei!
Jutro cię zredukujemy.
Bo po co tyle hałasu?
Szkoda czasu i atłasu!“