Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

całą ich korzyść wybierze im z ulu.
Choć mu się one nie obroniły,
jednakże z razu tym się cieszyły,
że złość na niego wywarły.
Nadejdzie zima,
ul miodu ni ma.
I cóż się stało? — Wymarły.



XIII. BOCIAN I LISZKA.
(Z FONTAINE’A).


Jak to druh dobry do swojej drużyny,
Bocian do Liszki przyszedł w nawiedziny.
A że to jeszcze było dobrze zrana,
zaprosi Liszka grzecznego Bociana,
aby na dowód swej łaski
lekkie śniadanie raczył zjeść pospołu;
postawi przed nim rzadkiego rosołu
półmisek płaski.

Gość imie grążyć swoim długim dziobem,
ale nie takim on jada sposobem,
jak tu częstują: próżno tylko depce,
tymczasem wszystko sama imość złepce.
Figiel ten skromnie zagodzi;
podziękowawszy za cześć, odchodzi.

W kilka dni potem napotyka Liszkę:
prosi na obiad wdzięczną towarzyszkę.
»I owszem« — rzecze mu ona —
»chętnie z mojemi jadam przyjacioły«.
Jak się godzina zbliży naznaczona,
posunie krok swój wesoły.