i trzech pangeranów dowodzących morskimi rozbójnikami. Weszli śmiało na pokład, ponieważ tuan Jörgenson udzielił im na to pozwolenia, a sens ich słów był taki, że ty, tuanie, jesteś dobrowolnym więźniem w ostrokole Belaraba. Czekali całą noc na posłańca ze słowami pokoju od ciebie lub Belaraba. Ale że nic nie nadeszło, wyruszyli z brzaskiem na lagunę by zawrzeć przyjaźń z tuanem Jörgensonem; ponieważ — tak brzmiały ich słowa — ty, tuanie, jesteś jak gdyby nieobecny, i masz mniej siły od martwego człowieka, będąc poprostu niewolnikiem tych dziwnych białych ludzi i więźniem Belaraba. Tak gadał Tengga; Bóg odebrał mu wszelką mądrość i wszelką bojaźń. A przytem myślał widać, że jest zupełnie bezpieczny, ponieważ radża Hassim i księżniczka Immada znajdowali się na statku. Powiadam ci, siedzieli jako jeńcy pośród twych nieprzyjaciół! Księżniczka Immada, zasłoniwszy twarz, zawodziła pocichu. Radża Hassim dał znak Dżaffirowi, a ten stanął u jego boku i rozmawiał ze swym panem. Główna luka była otwarta; wielu Illanunów zgromadziło się koło niej, aby popatrzeć wdół na towary zgromadzone na statku. W życiu swojem nie widzieli tylu łupów. Dżaffir i jego pan słyszeli wyraźnie, jak tuan Jörgenson i Tengga rozmawiali z sobą. Tengga rozprawiał głośno, a słowa jego były słowami skazanego człowieka, gdyż zażądał, aby tuan Jörgenson wydał jemu oraz Damanowi broń i wszystko, co było na statku. „A wówczas“ rzekł, „pobijemy Belaraba, zawrzemy przyjaźń z tymi białymi i obejdziemy się z nimi wspaniałomyślnie, pozwalając by odpłynęli bez szwanku do swego kraju. Nie pragniemy ich tutaj. Ty, tuanie Jörgensonie, jesteś jedynym białym, o którego dbam“. Dalej słyszeli, jak
Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie 02.pdf/268
Wygląd