Przejdź do zawartości

Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie 02.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wzruszony Dżaffir — drgnął wyraźnie. Z początku wydawało się niemożliwem, aby Malaj dał się namómówić do rozstania z pierścieniem. To pojęcie było zbyt potworne aby przeniknąć do jego duszy, aby poruszyć jego serce. Ale poddał się w końcu z uroczystym szeptem: „Bóg jest wielki. Może to jej los“.
Jako mąż rodem z Wajo, nie uważał aby kobiety nie zasługiwały na ufność, lub były niezdolne do wykonywania zadań wymagających odwagi i rozsądku. Przezwyciężywszy swe osobiste uczucia, wręczył pierścień Jörgensonowi z jednem tylko zastrzeżeniem: „Pamiętaj, tuanie, że w żadnym razie nie powinna go włożyć na palec“.
— Niech go zawiesi na szyi — poddał natychmiast Jörgenson.
Gdy Jörgenson szedł ku domkowi, przyszło mu na myśl, że nuż coś strzeli do głowy tej kobiecie, którą Tom Lingard za sobą pociągnął — nuż nie będzie chciała opuścić Emmy? Niewiele go to obeszło. Wszyscy ci ludzie działali naoślep. Nawet i on w danej chwili działał naoślep. Pragnął tylko skierować myśl Lingarda ku Hassimowi i Immadzie, aby mu pomóc w decyzji i nakłonić go do bezwzględnej wierności jego zamierzeniom; nie miał pozatem żadnego innego celu. Życie tych białych było bez znaczenia. Należeli do gatunku ludzi, których stopy śladów nie zostawiają. Ta kobieta będzie użyta za nieświadome narzędzie. A jeśli nie zechce wyruszyć, wówczas będzie musiała pozostać na statku — również w nieświadomości. Jörgenson nic jej nie powie.
I rzeczywiście przekonał się, że pani Travers nie chce poprostu mieć z nim do czynienia. Nie chciała wcale go słuchać. Oświadczyła mu — słyszał znużony