Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 01.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i czarny. Łódź z Chińczykami — którzy wyruszyli pewno na jakąś złodziejską wyprawę — wyłowiła oficera królewskiej sjamskiej marynarki, a Jim zjawił się u mnie na pokładzie około północy — bez kapelusza.
— „Zdawało mi się, że wszyscy w pokoju znają moją historię“ — mówił, jakby zdyszany jeszcze od walki. W zasadzie żałował tego co zaszło, choć twierdził że w danych okolicznościach nie pozostawało mu nic innego. Ale przeraził go fakt, iż wszyscy wiedzieli tak dokładnie o jego tajemnicy, jakby ją miał wypisaną na twarzy. Po tem, co się stało, nie mógł naturalnie zostać w Bangkoku. Potępiano go ogólnie za brutalną gwałtowność, tak nieodpowiednią dla człowieka w jego delikatnem położeniu; niektórzy twierdzili, że był wówczas haniebnie pijany, inni znów zarzucali mu brak taktu. Nawet Schomberg był tem bardzo zmartwiony.
— „To miły chłopiec — przekładał mi — ale porucznik jest także pierwsza klasa. Co wieczór je obiad przy moim table d’hôte, uważa pan. W dodatku złamali mi kij bilardowy. Nie mogę na takie rzeczy pozwalać. Dziś rano poszedłem zaraz przeprosić porucznika i zdaje się że sprawę załagodziłem, jeśli chodzi o mnie; ale niech pan tylko pomyśli, panie kapitanie, gdyby każdy zaczął takie hece wyprawiać! Przecież tamten człowiek mógł się utopić. A przytem tu w Bangkoku nie można pobiec na sąsiędnią ulicę i kupić nowy kij. Muszę go wypisać z Europy. Nie, nie! Dziękuję za takie usposobienie! — Ten temat bardzo był dotkliwy dla Schomberga.
— To najprzykrzejszy ze wszystkich wypadków po... po dymisji Jima. Nikt nie bolał nad tem bardziej odemnie. Wprawdzie słyszałem już raz, jak ktoś po-