Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 01.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gniadego kuca o rozciętem uchu i niemrawego woźnicy, Tamila o chorej nodze. Pacyfik jest wielki zaiste; nie wiem czy szyper znalazł na nim miejsce dla rozwijania swych talentów, pozostaje jednak faktem, że pofrunął w przestrzeń jak czarownica na miotle. Mały człowieczek z ręką na temblaku zaczął biec za powozikiem, becząc: „Kapitanie! Hej, kapitanie! He-e-ej“! ale po kilku krokach zatrzymał się, zwiesił głowę i ruszył wolno z powrotem. Na ostry zgrzyt kół młody człowiek obrócił się na pięcie. Nie zrobił żadnego innego ruchu, gestu, czy znaku i pozostał tak, zwrócony w nowym kierunku, choć powozik już zniknął.
— Wszystko to zajęło znacznie mniej czasu niż moje opowiadanie, ponieważ usiłuję wytłumaczyć wam powolnemi słowami błyskawiczne wrażenia wzrokowe. W następnej chwili zjawił się na scenie urzędnik metys; został wysłany przez Archiego aby się trochę zająć biednymi rozbitkami z Patny. Wybiegł skwapliwie z gołą głową, patrząc w prawo i lewo, bardzo swą misją przejęty. Nie miała mu się powieść, jeśli chodzi o główną osobę, lecz zbliżył się do pozostałych z hałaśliwą arogancją i wplątał się prawie natychmiast w gwałtowną kłótnię z facetem, który miał rękę na temblaku i który, jak się okazało, pożądał namiętnie awantury. Ów facet oświadczył, że ani myśli pozwolić, aby mu rozkazywano — jeszcze czego, do jasnej cholery! Nie zastraszą go łgarstwa takiego zarozumiałego mieszańca, gryzipiórka. Nie pozwoli sobą pomiatać „chłystkowi bez znaczenia“, nawet jeśli tamta historja jest rzeczywiście prawdziwa. Wrzasnął że chce, że pragnie, że musi położyć się do łóżka. Słyszałem jak wrzeszczał:
— „Gdyby pan nie był zatraconym Portugal-