Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na ziemi i wodzie — z których się wyszło cudem, cierpienia podróżnika (o tak, cierpienia także! nie wątpię o cierpieniach) troskliwie są pominięte; niema wzmianki ani o cienistych zakątkach, ani o roślinach owocodajnych — tak iż całość wygląda tylko na popis zręczności wyćwiczonego pióra biegnącego przez pustkę. Okrutne widowisko — opłakana przygoda. „Życie“ — według nieśmiertelnych słów myśliciela, sielskiego — że tak powiem — pochodzenia, myśliciela, którego imię stracone jest dla uwielbienia ludzkości — „życie, to nietylko piwo i kręgle“. Ani też pisanie powieści. Naprawdę. Je vous donne ma parole d’honneur że to — nie — jest — to. Nietylko to. Podkreślam te słowa z naciskiem, ponieważ pamiętam jak przed kilku laty córka generała...
Nagłe rewelacje świeckiego świata musiały być niekiedy udziałem pustelników w celach, średniowiecznych mnichów zamkniętych w klasztorze, samotnych mędrców, ludzi nauki, reformatorów; rewelacje płytkich ludzkich sądów, rażące dla dusz skupionych w gorzkim trudzie, mającym na celu świętość, albo wiedzę, albo, powiedzmy, wstrzemięźliwość, albo sztukę — choćby tylko sztukę sypania dowcipami lub grę na flecie. I tak też zjawiła się u mnie owa córka generała — a raczej jedna z jego córek. Było ich trzy, tych panien, przedzielonych równemi odstępami wieku; zawładnęły sąsiednim folwarkiem i trzymały go zgodnie pod okupacją, w rygorze mniej lub więcej wojskowym. Najstarsza walczyła z upadkiem manier u wiejskich dzieci i urządzała czołowe ataki na wiejskie matki dla zdobycia łupu w postaci dygów. To wygląda na błahostkę, ale była to doprawdy walka dla idei. Druga harcowała po całej okolicy, wypuszczając się