Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prosto w pole. Ksiądz wciąż coś chłopom przekładał, oddalając się zwolna aleją, a jego pełna zapału wymowa odciągała milczący tłum coraz dalej od domu. Należy oddać sprawiedliwość proboszczom greckiego kościoła że, będąc zupełnie obcymi w tym kraju (sprowadzano ich zawsze z głębi Rosji), po większej części używali wpływu, jaki mieli na swoich parafjan, dla sprawy pokoju i humanitaryzmu. Wierni duchowi swego powołania, usiłowali łagodzić namiętności podburzonego chłopstwa, przeciwstawiając się ze wszystkich sił — w miarę możności — rabunkom i gwałtom. A postępowali tak wbrew wyraźnym życzeniom władz. Na niektórych zemściło się później to nieposłuszeństwo, gdyż przeniesiono ich na daleką północ lub też wysłano do syberyjskich parafij.
Służący pragnął pozbyć się jaknajprędzej chłopów, którzy się dostali do dworu. Kto widział — pytał ich — tak się zachowywać w domu człowieka, który jest tylko dzierżawcą i już od lat okazuje mieszkańcom wsi tyle dobroci i względności? Przecież dopiero co zgodził się oddać dwie łąki na użytek wiejskich stad. Służący przypomniał także, z jakiem poświęceniem pan Mikołaj Bobrowski pielęgnował chorych w czasie cholery. Wszystko to było najprawdziwszą prawdą i poskutkowało o tyle, że ludzie zaczęli się drapać po głowach; wyglądali na niezdecydowanych. Mówca wskazał wówczas ku oknu, wołając: „Patrzcie! oto cała wasza gromada odchodzi spokojnie; i wy także, durnie jedne, idźcie lepiej za nimi i pomódlcie się do Boga żeby wam przebaczył złe myśli“.
Wezwanie to nie było szczęśliwym pomysłem. Chłopi zaczęli się tłoczyć niezgrabnie do okna, chcąc się przekonać czy służący mówi prawdę, i w trakcie