Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

legami i towarzyszami zabaw, ale o ile wiem, nikt z pomiędzy tych wszystkich dziewcząt i chłopców nie napisał nigdy powieści. Paru było starszych odemnie, i to znacznie. Jeden z nich — pamiętam jak przyjechał w odwiedziny, kiedy byłem małym chłopcem, — posadził mię na grzbiecie konia pierwszy raz w mem życiu; czterokonny jego zaprząg, mistrzowska konna jazda i zręczność we wszystkich sportach stanowiły jeden z mych najwcześniejszych zachwytów. Zdaje mi się że pamiętam jak moja matka — stojąc pod kolumnadą przed oknami jadalni — przyglądała się, gdy mnie wsadzano na kucyka; trzymał go za uzdę chyba ten sam Józef, który umarł na cholerę, stajenny chłopiec oddany specjalnie na usługi mej babki. Pamiętam tego młodego mężczyznę w granatowej kurcie i fałdzistych kozackich spodniach, gdyż tak wyglądała liberja służby stajennej. Musiał to być rok 1864, a według innego systemu obliczeń działo się to z pewnością w roku, kiedy dozwolono mej matce opuścić miejsce wygnania, dokąd towarzyszyła memu ojcu, i udać się na południe celem odwiedzenia rodziny. Matka moja musiała także w swym czasie uzyskać pozwolenie aby jechać na wygnanie razem z mężem; jednem z zastrzeżeń, na których udzielono jej tej łaski, był warunek, że władze będą się z nią obchodzić jak ze skazaną również na wygnanie. Ale w parę lat później, przez pamięć na mego najstarszego wuja, który służył w gwardji i umarł, zostawiając w wielkim świecie Petersburga najlepszą pamięć i całe zastępy przyjaciół, kilka wpływowych osób wystarało się dla mojej matki o pozwolenie — zwane oficjalnie „Najwyższą Łaską“ — na trzymiesięczny urlop z wygnania.
Jest to także rok, od którego począwszy pamiętam