Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 410.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lin, naczelnik policji, dał poznać arcy-rewolucjoniście prawdziwy charakter arcy-mordercy żandarmów. Wyglądało na to, jak gdyby Mikulin chciał się pozbyć tego swego agenta. Może mu się sprzykrzył; może się go bał. Trzeba też nadmienić, że Mikulin odziedziczył straszliwego Nikitę po swoim poprzedniku w urzędzie.
I tę wiadomość przyjąłem również bez komentarzy, utrzymując się w charakterze niemego świadka spraw rosyjskich, rozwijających swą wschodnią logikę przed memi Zachodniemi oczami. Ale pozwoliłem sobie na jedno pytanie.
— Proszę mi powiedzieć, Zofjo Antonowno, czy pani de S— zostawiła cały swój majątek Piotrowi Iwanowiczowi?
— Ani najmniejszej cząstki. — Rewolucjonistka wzruszyła ramionami z niesmakiem. — Umarła bez testamentu. Cała chmara siostrzeńców i siostrzenic zleciała się jak stado sępów, z Petersburga i żarli się pomiędzy sobą o spadek. Same Kammerherry i Damy Dworu. Wstrętne typy. Tfu!
— Nie słyszy się teraz o Piotrze Iwanowiczu — zauważyłem po chwili.
— Piotr Iwanowicz — rzekła Zofja Antonowna poważnie — połączył się z wiejską dziewczyną.
Byłem szczerze zdumiony.
— Co? Na Rivierze?
— Nic podobnego. Co za niedorzeczność.
Ton Zofji Antonowny był lekko opryskliwy.
— Więc rzeczywiście mieszka w Rosji! Ależ to szalone ryzyko! — zawołałem. — I wszystko dla wiejskiej dziewczyny! Nie ma mu pani za złe?
Zofja Antonowna milczała przez chwilę tajemniczo, poczem oświadczyła:
— On ją poprostu uwielbia.