Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 404.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie ów wieczór straszliwej spowiedzi Razumowa i skargę, którą zaledwie zdołały wyszeptać jej usta.
„Nie można być nieszczęśliwszą“... Wspomnienie to byłoby mnie przejęło dreszczem, gdybym nie był tak całkowicie pogrążony w podziwie nad jej mocą charakteru i spokojem. Nie było już Natalji Haldin na świecie, przestała bowiem zupełnie myśleć o sobie. Było to wielkie zwycięstwo; charakterystycznie rosyjski przejaw unicestwienia siebie.
Ocknąłem się, gdy powstała raptem, jak osoba, która powzięła jakieś postanowienie. Podeszła do biureczka ogołoconego teraz ze wszystkich drobiazgów użytku codziennego, jakie się z niem łączyły — był to już tylko martwy sprzęt — zawierał jednak jeszcze coś żyjącego, skoro wydobyła ze skrytki płaską paczkę, którą mi przyniosła.
— To jego pamiętnik — rzekła nagle. — Przysłano mi go, owinięty w mój welon. Nie wspomniałam o tem panu w swoim czasie, ale teraz postanowiłam zostawić go panu. Mam prawo to uczynić. Przysłano mi go. Jest moją własnością. Może go pan zachować lub zniszczyć po przeczytaniu. Ale gdy pan będzie czytał, pamiętaj, proszę, że byłam bezbronną. I że on...
— Bezbronną! — powtórzyłem, patrząc na nią bystro.
— Tak on mnie tam nazywa — szepnęła — i to jest prawdą. Byłam bezbronną może pan to sam zauważył.
Zaczerwieniła się, poczem śmiertelnie zbladła.
— Aby mu oddać sprawiedliwość, pragnę, abyś pan o tem pamiętał. Och! byłam! byłam!
Wstałem trochę niepewnie.
— Nie zapomnę niczego, co mi pani mówi przy tem naszem ostatniem spotkaniu.
Ręka jej spoczęła w mojej dłoni.