Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 387.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wzniosłem. Ale, powtarzam, nie łudź się pani. Byłem zaprzedany złemu. Radowałem się, żem doprowadził tamtego głupca, by ukradł ojcu pieniądze. Był głupcem, ale nie był złodziejem. Ja uczyniłem z niego złodzieja. Tak być musiało. Musiałem utwierdzić się w mojej wzgardzie i nienawiści ku temu, co zdradziłem. Żaden socjalny demokrata nie zniósł piekielniejszych mąk nad te, jakie ja wycierpiałem. Żmije próżności, zazdrości, haniebnych pożądań, zemsty kąsały mi serce. Okradziono mnie ze wszystkiego: z bezpieczeństwa, z pracy spokojnej i pożytecznej, z najlepszych nadziej na przyszłość. Posłuchaj pani, teraz przychodzi prawdziwe wyznanie. Tamto było jeszcze niczem. By mnie zbawić, twoje ufne oczy musiały zaprowadzić mnie na sam brzeg zdrady najczarniejszej. Widziałem je, patrzące na mnie wciąż z tem zaufaniem twego czystego serca, którego żadna zła myśl nie dotknęła nawet. Wiktor Haldin okradł mnie z prawdy mojego życia, mnie, który nic innego na świecie nie miałem i chełpił się zmartwychwstaniem w twojej osobie przede mną, dla którego nie było na tej ziemi miejsca, gdziebym złożyć mógł głowę. „Pójdzie kiedyś zamąż“ — powiedział — a oczy twoje były ufne... I wie pani, co sobie rzekłem? Ukradnę duszę jego siostry. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy w parku, a pani mówiłaś do mnie tak szczerze w szlachetności swego ducha, myślałem: Tak; on sam, mówiąc o jej ufnych oczach, wydał ją w moje ręce. Gdybyś była mogła zajrzeć wtedy w moje serce, byłabyś krzyknęła ze wstrętu i zgrozy“.
„Może nikt nie uwierzy, żeby tak nikczemny zamiar mógł powstać w ludzkiej duszy. A jednak prawdą jest, że rozkoszowałem się tą myślą. Rozważałem, jaka droga będzie potem najlepszą. Ten stary Anglik, którego mi pani przedstawiła, naparł się iść ze mną. Nie wiem, kim on jest.