Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 356.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mapą, jedynym jasno oświetlonym przedmiotem w tym pokoju. Nawet z mego oddalonego miejsca przy drzwiach mogłem dostrzec po kształcie błękitnej plamy, przedstawiającej wodę, że była to mapa prowincyj nadbałtyckich. Piotr Iwanowicz na widok panny Haldin wydał lekki okrzyk, lecz stłumił go, ujrzawszy mnie, zapewnie bardzo niewyraźnie, bo wytężył wzrok w moją stronę poprzez ciemne okulary. Muciał mnie poznać po moich siwych włosach, wzruszył bowiem szerokiemi ramionami i zwrócił się do panny Haldin z dobrotliwą pobłażliwością. Chwycił jej rękę w swą pulchną jak poduszka dłoń i położył na niej drugą potężną łapę, jak przykrywkę.
Podczas gdy tych dwoje stało pośrodku, zamieniając szeptem kilka zdań, nikt nie poruszył się w pokoju: Laspara, plecami do nas zwrócony i klęczący na krześle, z łokciami rozpartemi na wielkiej mapie; potwornie pękata postać w kącie; mężczyzna o szczerem spojrzeniu i koziej bródce na sofie, kobieta w czerwonej bluzce u jego boku; żadne z nich ani drgnęło. Zdaje mi się, że w gruncie rzeczy nie mieli na to czasu, gdyż panna Haldin cofnęła natychmiast rękę z uścisku Piotra Iwanowicza i, nim się zdążyłem opatrzeć, szła ku drzwiom. Otworzyłem je pospiesznie i wyszedłem za nią, ogarnąwszy ostatniem spojrzeniem tę nieruchomą grupę w jej rozmaitych pozach, wśród której jeden tylko Piotr Iwanowicz stał w swych ciemnych okularach, jak ogromny ślepy nauczyciel, mając za sobą jasny krąg światła na kolorowej mapie i ślęczącego nad nią maleńkiego Lasparę.
Później, znacznie później, w czasie, gdy dzienniki wspomniały coś o nieudanym spisku wojskowym w Rosji (wzmianki te były pobieżne i wkrótce umilkły), przypomniałem sobie tę ujrzaną przelotnie grupę ze stojącą pośrodku