Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 348.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

C’est maman — i stała chwilę jakby niezdecydowana. Zaciekawiło mnie to jeszcze bardziej. Natalja Haldin nie należała do osób wytwarzających sobie jakieś sztuczne trudności. I co znaczyła ta wzmianka o matce w zastosowaniu do pana Razumowa? Przecież pani Haldin nie wiedziała o przyjeździe przyjaciela jej syna do Genewy.
— Czy mogę spodziewać się, że zobaczę dziś matkę pani? — zapytałem.
Panna Haldin wyciągnęła rękę, jak gdyby zagradzając mi drogę.
— Mama jest strasznie wzburzona dzisiaj... O! Pan nie poznałby tego! To się nazewnątrz nie przejawia, ale ja, która znam mamę, jestem przerażona... Nie mam odwagi stawiać temu dłużej czoła. A to wszystko moja wina. Widocznie nie umiem grać komedji... i... tak nigdy nie miałam żadnych tajemnic przed mamą. Nie było nigdy powodu do tego Ale panu wiadomo, dlaczego zataiłam przed nią narazie przybycie pana Razumowa tutaj. Pan przecież rozumie, nieprawdaż? To ze względu na jej nieszczęśliwy stan. Ale, cóż! Nie jestem aktorką. Nie umiałam zapanować dostatecznie nad memi uczuciami... i widocznie... Nie wiem... ale mama zauważyła coś w mojem zachowaniu się... spostrzegła, że coś przed nią kryję. Przytem, spotykając się codzień z panem Razumowem, bywałam dłużej nieobecną w domu niż dawniej... Mama to zauważyła... Pan wie przecież, że jest jakby nie sobą, odkąd... I oto dziś wieczorem ona, która była tak straszliwie milczącą przez tyle tygodni, zaczęła naraz mówić. Powiedziała, że nie chce mi czynić wymówek, że, oczywiście, ja mam swój charakter, jak ona swój; że nie chce wtrącać się w moje sprawy, ani w moje myśli, że co do niej nie miała nigdy żadnych tajemnic przed swemi dziećmi... okrutna rzecz do słuchania... I wszystko