Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 337.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach! Cyrylu Sidorowiczu, to nie są żarty. Zostawili cię dotąd w spokoju, ale... Doprawdy, lepiej będzie, jeżeli postarasz się wyjechać zagranicę, póki czas.
Razumow zerwał się z sofy i zaczął dziękować za radę z tak drwiącem wylaniem, że tamten, czerwieniąc się, wyszedł, unosząc przeświadczenie, że ten tajemniczy Razumow nie jest jednostką, której zwykli śmiertelnicy mogliby udzielać rad lub przestróg.
Radca Mikulin, powiadomiony następnego dnia o tem co zaszło, okazał wielkie zadowolenie.
— Mm!... Ha!... Właśnie to, czego nam było potrzeba — i spojrzał na brodę.
— Wnoszę z tego — rzekł Razumow, — że przyszła chwila odpowiednia dla mego wyjazdu.
— Tak, moment psychologiczny — zauważył radca Mikulin z wielką powagą i przejęciem.
Poczyniono wszystkie przygotowania, aby nadać temu wyjazdowi pozór z trudem obmyślonej ucieczki. Radca Mikulin nie spodziewał się zobaczyć już Razumowa przed jego wyjazdem. Spotkanie było bądź co bądź ryzykowne, a do omówienia nic już nie pozostało.
— Powiedzieliśmy sobie już wszystko, Cyrylu Sidorowiczu — rzekł wysoki urzędnik, ściskając rękę Razumowa z tą serdecznością, jaką Rosjanie umieją nacechować swoje obejście. — Niema nic niedopowiedzianego między nami. I wie pan, co panu powiem? Poczytuję sobie za szczęście, że pozyskałem... hm!... pański... — Spojrzał na brodę, a po chwili milczenia w zamyśleniu podał Razumowowi kartkę, na której w skróceniu spisane były sprawy już omówione, pewne zapytania, uwagi tyczące się pewnych osób i tym podobne. Był to jedyny kompromitujący dokument w danym wypadku, ale, jak radca Mikulin zauważył, można go było