Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 286.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bie, prócz może jałmużniczego kęsa chleba, ale żadnej pociechy dla twoich trosk, żadnego szacunku dla twego człowieczeństwa, żadnej litości dla bólów twego nędznego życia.
I tak pracował, cierpiał i umarł. Umarł w szpitalu. Stojąc przy ogólnym grobie, myślała o jego udręczonej egzystencji i ujrzała ją całą. Wspominała na proste radości życia, przyrodzone prawo najlichszych, z których jego tkliwe serce było wyzute, przez zbrodnię społeczeństwa, jakiej nic nie może rozgrzeszyć.
— Tak, Razumowie — ciągnęła dalej zniżonym, przejętym głosem — to było jakieś ponure światło, w jakiem stałam, prawie jeszcze dziecko, i przeklęłam nie trud, nie nędzę, jaka była jego udziałem, ale wielką, społeczną niegodziwość systemu, opartego na niewynagradzanym trudzie i niepożałowanych przez nikogo cierpieniach. Od tej chwili stałam się rewolucjonistką.
Razumow, usiłując wznieść się ponad niebezpieczną słabość pogardy lub współczucia, zachował postawę niewzruszoną. Ona, z lekkim odcieniem goryczy, pierwszy jaki zauważył, odkąd znał tę kobietę, ciągnęła dalej:
— Ponieważ nie mogłam udać się do kościoła, gdzie rządowi księża nawoływali takie marne robaki, jak ja byłam, do rezygnacji, udałam się do potajemnych stowarzyszeń, skoro tylko dowiedziałam się, jak znaleźć do nich drogę. Miałam zaledwie szesnaście lat, nie więcej, Razumowie! A teraz — patrz pan na moje siwe włosy.
W tych ostatnich słowach nie było ani pychy, ani smutku. Gorycz zniknęła również.
— Jest ich jeszcze obfitość. Miałam zawsze wspaniałe włosy, nawet jako młodziutka dziewczynka. Tylko w owych czasach obcinałyśmy je krótko, myśląc, że to jest