Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 267.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uśmiechnęła się nawpółserjo.
— Więc, cóż mu mam powiedzieć?
— Nie wiem. Może mu pani powiedzieć o swojem odkryciu.
— O czem znowu?
— No, o tym moim braku miłości dla...
— Och! to tylko pomiędzy nami — przerwała takim tonem, że trudno było odgadnąć, czy mówi serjo, czy żartuje.
— Widzę, że chce pani powiedzieć coś na moją korzyść Piotrowi Iwanowiczowi — rzekł Razumow z posępną żartobliwością. — Może mu więc pani powiedzieć, że moja misja bardzo mi leży na sercu i że ufam, iż mi się powiedzie.
— Powierzono ci jakąś misję! — wykrzyknęła z żywością.
— Wychodzi na to. Powiedziano mi, żebym czegoś dokonał.
Popatrzyła na niego badawczo.
— Misję! — powtórzyła, spoważniawszy nagle i z wielkem zainteresowaniem. — Jakiego rodzaju misję?
— Coś w rodzaju propagandy.
— Ach! Daleko stąd?
— Nie. Nie bardzo daleko — odparł, wstrzymując się, żeby nie parsknąć śmiechem, choć mu wcale wesoło nie było.
— Tak — rzekła w zamyśleniu. — No, nie pytam. Wystarcza, żeby Piotr Iwanowicz wiedział, co każde z nas robi, a wszystko musi się dobrze skończyć!
— Pani tak myśli?
— Nie myślę, młodzieńcze. Poprostu wierzę.
— I to Piotrowi Iwanowiczowi zawdzięcza pani tę wiarę?