Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 209.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzadkich ludzkich istot, które nie potrzebują omówień. Przynajmniej ja tak sądzę Ten syn, ten brat był jedynym łącznikiem z szerszym światem, z przyszłością dla tych dwóch kobiet. Natalja Haldin, tracąc go, straciła grunt czynnego życia pod stopami. Czy możesz się pan dziwić, że zwraca się tak skwapliwie do jednego człowieka, o jakim brat jej wspomina w swoich listach? Nazwisko pana jest rodzajem legatu.
— Cóż on tam o mnie mógł pisać! — zawołał Razumow rozdrażnionym głosem.
— Kilka słów tylko. Nie do mnie należy powtarzać je panu, ale może pan wierzyć memu zapewnieniu, że są one wystarczające, by zarówno matka jak siostra pokładały bezwzględną ufność w wartość pańskiego sądu i w prawdę wszystkiego, co może pan mieć im do powiedzenia. Nie może pan żadną miarą uważać ich teraz za osoby obce panu.
Umilkłem i jakąś chwilę wsłuchiwałem się w odgłos kroków nielicznych przechodniów, idących w tę i w drugą stronę szerokiej, środkowej alei. Podczas gdym mówił, głowa Razumowa opadła mu na piersi ponad skrzyżowanemi rękami. Podniósł ją raptem.
— Mam więc iść kłamać przed tą starą kobietą?
W głosie jego dźwięczało coś przejmującego. Nie był to gniew; była to jakaś nieokreślona męka, która napełniła mnie współczuciem i zdumieniem.
— Pocóż kłamać? Alboż prawda nie wystarczy? Spodziewałem się, że będziesz pan mógł powiedzieć im coś pocieszającego. Mam teraz biedną matkę na myśli. Wasza Rosja jest okrutnym krajem.
Poruszył się nieco na krześle.
— Tak — powtórzyłem. — Myślałem, że będzie pan miał coś prawdziwego do powiedzenia.