Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 206.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nera, kazałem podać piwa. Nie mogłem mieć do niego pretensji o to milczące oglądanie mnie, gdyż prawdę rzekłszy, czułem się trochę winnym, że narzuciłem mu moją osobę, „wyrosłem z pod ziemi“, jak on to określił.
Czekając na piwo, nadmieniłem, że urodzony z rodziców zamieszkałych w Petersburgu, nauczyłem się po rosyjsku od dziecka. Miasta nie pamiętam, opuściwszy je na dobre jako dziewięcioletni chłopiec, ale w późniejszych latach odnowiłem znajomość z językiem. Słuchał, nie odrywając ode mnie oczu ani na chwilę. Musiał zmienić postawę, gdy przyniesiono piwo; wychylony duszkiem kufel orzeźwił go. Oparł się o poręcz krzesła i, skrzyżowawszy ręce na piersiach, wpatrywał się we mnie w dalszym ciągu. Przyszło mi na myśl, że jego czysto wygolona, smagła twarz musiała być z natury bardzo ruchliwą i że jej zupełna nieruchomość była nabytem przyzwyczajeniem rewolucjonisty, spiskowca, wciąż mającego się na baczności, aby się z czemś nie zdradzić w świecie tajnych szpiegów.
— Ale pan jesteś Anglikiem — nauczycielem angielskiego języka — szepnął głosem, który nie pochodził już z zaschniętego gardła. — Słyszałem o panu. Mówiono mi, że pan tu mieszka oddawna.
— Istotnie. Więcej niż dwadzieścia lat. I pomagałem pannie Haldin w jej angielskich studjach.
— Czytywał pan z nią poezje angielskie — rzekł, nieporuszony teraz, zgoła inny człowiek, niepodobny do tego, który ciężko i niepewnie stąpał obok mnie przed niedawną chwilą.
— Tak, poezje angielskie. Ale cios, o którym mówiłem, spadł na nią za pośrednictwem angielskiego dziennika.
Razumow wciąż patrzył na mnie. Nie sądzę, żeby wiedział, iż angielski dziennikarz wyszperał wiadomość o aresz-