Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cania chwil czekającemu. Nie; stanowczo nie ma tego daru, a w tym względzie same dobre chęci nie wystarczą.
„Dama do towarzystwa“ opuściła ręce i kot znalazł się raptem na ziemi. Pozostał tak chwilę nieruchomo, wyciągnąwszy tylną nogę za siebie. Panna Haldin była ogromnie oburzoną ze względu na „damę do towarzystwa“.
— Proszę mi wierzyć, Piotrze Iwanowiczu, że chwile, które spędziłam w hallu tego domu, były zarówno ciekawe jak pouczające. Zostaną mi w pamięci. Nie żałuję, żem czekała, ale widzę, że cel moich odwiedzin da się osiągnąć bez zajmowania czasu pani de S—.
W tem miejscu przerwałem pannie Haldin. Powyższe opowiadanie ugruntowane jest na jej własnych słowach, których nie zdramatyzowałem tak, jakby można przypuszczać! Oddała z nadzwyczajnem uczuciem i ożywieniem prawie dosłownie sposób wyrażania się uczenicy starej owocarki, nieprzejednanej wrogini Ministerjów, dobrowolnej sługi nędzarzy. Szczerą i subtelną człekolubność panny Haldin wzruszył i oburzył przykry nadwyraz los jej nowej znajomej, tej „damy do towarzystwa“, sekretarki i Bóg raczy wiedzieć, czem ona jeszcze była. Co do mnie z zadowoleniem odkryłem w tem jedną więcej przeszkodę do zażyłości z panią de S— miałem bowiem poprostu wstręt do tej wymalowanej, wystrojonej, o martwej twarzy i szklanych oczach Egerji Piotra Iwanowicza. Nie wiem, jakie było jej zachowanie się względem rzeczy niewidzialnych, ale w sprawach tego świata była skąpą, chciwą i pozbawioną wszelkich skrupułów. Wiedziałem, że prowadziła brudną i rozpaczliwą walkę o sprawy pieniężne z rodziną swego nieboszczyka męża,