Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Dama do towarzystwa“ kiwnęła po kilkakroć dyskretnie głową, poczem zapewniła pannę Haldin, że mu tego nie brała za złe. Stokroć przykrzej było patrzeć na ujawnione tajemnice twórczej pracy; widzieć, jak wielki autor ewangielij rewolucyjnych szukał omackiem słów, jak gdyby nie wiedział jasno, co chce powiedzieć!
— Ja jestem zawsze gotowa być ślepem narzędziem wyższych celów. Oddać życie dla sprawy, to nic. Ale gdy się nasze złudzenia rozwiewają jak mgły, oto czego prawie znieść nie można! Doprawdy, nie przesadzam — mówiła nalegająco. — Nieraz czułam, że mi poprostu cała moja wiara zamarza pod czaszką, tem bardziej, że zimą pracowaliśmy w nieopalanym pokoju, bo Piotr Iwanowicz, chodząc ciągle tam i napowrót, nie potrzebował sztucznego ciepła. Nawet w południowej Francji bywają bardzo chłodne dnie, zwłaszcza gdy trzeba siedzieć sześć godzin jednym ciągiem bez poruszenia. Ściany w tych willach na Rivierze są tak cienkie. Piotr Iwanowicz niczego się nie domyślał. Co prawda, starałam się nie pokazywać po sobie, że kostnieję, z obawy, żeby go nie rozgniewać! Zaciskałam zęby tak, aż mi szczęki drętwiały. W chwilach kiedy Piotr Iwanowicz przerywał dyktando, a czasem te przerwy były bardzo długie — często nie mniej niż po dwadzieścia minut, — podczas gdy chodził za memi plecami tam i napowrót, mrucząc coś do siebie — czułam, że zamarzam po kawałku na śmierć, upewniam panią. Może gdybym była zaczęła szczękać zębami, Piotr Iwanowicz byłby zauważył moje cierpienia, ale nanic nie byłoby się to zdało. Ona jest bardzo skąpa w takich rzeczach.
„Dama do towarzystwa“ zerknęła ku schodom. Duży kot skończył pić mleko i ocierał wąsaty pyszczek o jej spódnicę, wyginając się. Nurknęła, żeby go porwać na ręce.