Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niełatwo. Było więc do przewidzenia, że zjawi się w tej strasznej dobie, by jako Rosjanin i rewolucjonista okazać im swoje współczucie, a może uderzyć we właściwą strunę pociechy. Ale mnie się to nie podobało, żem go tam siedzącego zobaczył. Chcę wierzyć, iż jakaś niestosowna zazdrość o moje uprzywilejowane stanowisko nie miała z tem nic wspólnego. Nie rościłem sobie prawa do specjalnych względów za moją milczącą przyjaźń. Przeniesiony z powodu różnicy wieku i narodowości jak gdyby w sferę innego istnienia, sam na sobie robiłem wrażenie niemego, bezradnego ducha, czegoś niematerjalnego, co może tylko krążyć w pobliżu, nie posiadając władzy opiekuńczej lub doradczej, bodaj tylko szeptem. Obecnie, skoro tylko panna Haldin z charakteryzującą ją trafnością instynktu powstrzymała się z przedstawieniem mnie barczystej znakomitości, byłbym się wycofał spokojnie i wrócił później, gdyby nie to, że w wyrazie jej oczu wyczytałem jakby niemą prośbę, żebym został i może w ten sposób skrócił niepożądaną wizytę.
Gość podniósł z ziemi kapelusz, poto tylko, by go umieścić na kolanach.
— Spotkamy się jeszcze, Nataljo Wiktorówno. Dziś zaszedłem jedynie, by dać dowód tych uczuć względem pani i jej szanownej matki, o których naturze nie może pani wątpić. Nie potrzebowałem zachęty, ale Eleonora — pani de S... sama mnie niejako przysłała. Wyciąga ona do pani siostrzaną rękę. Niema w dziedzinie ludzkich uczuć takiego cierpienia i takiej radości, których ta kobieta nie potrafiłaby zrozumieć, podnieść i uduchowić swoim współudziałem. Świeżo przybyły z Petersburga młodzieniec, o którym wspominałem pani, jest już pod jej urokiem.
Panna Haldin wstała raptem. Ucieszyło mnie to. Gość