Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 128.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doświadczenia. Ale ból, który przyniosłem tym paniom, miał ponure otoczenie. Towarzyszyły mu bomby i szubienica, nadając mu złowrogie, czysto rosyjskie zabarwienie, które i na kolorycie, że tak powiem, mego współczucia odbić się musiało.
Byłem wdzięczny pannie Haldin, że nie utrudniła mi jeszcze bardziej położenia uzewnętrznianiem swych głębokich uczuć. Podziwiałem jej nadzwyczajne panowanie nad sobą, które nawet przestraszało mnie trochę. Był to bowiem spokój wielkiego naprężenia. A jeżeli przeciągnięta struna nagle pęknie? Nawet te zamknięte drzwi pokoju pani Haldin, poza któremi stara matka pozostała sama, miały wygląd straszliwy.
Natalja Haldin szepnęła smutnie:
— Pan zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego co ja czuję?
Zasadniczo to było prawdą i ta nieświadomość tępego Zachodniowca paraliżowała moje współczucie. Nie mogłem zdobyć się na nic innego, oprócz kilku banalnych zdań, tych błahych zdań, które dają miarę naszej niemocy wobec nieszczęść bliźnich. Wybełkotałem coś w tym rodzaju, że dla młodych życie ma zawsze w zapasie nadzieje powetowania. Ma też swoje obowiązki... ale o tych nie potrzebuję jej przypominać.
Panna Haldin trzymała chusteczkę w rękach i szarpała ją nerwowo.
— Nie zapomnę o matce, to pewne — rzekła. — Było nas troje. A teraz jest nas dwie... Mama nie jest jeszcze stara. Może żyć długo. Ale czego możemy spodziewać się w przyszłości? Jakiej nadziei i jakiej pociechy?
— Musi pani brać życie z szerszego punktu widzenia — rzekłem stanowczo, pomyślawszy, że do tej wyjąt-