Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

barwiając ich myśli, ich poglądy, ich najtajniejsze uczucia, ich życie prywatne, ich wystąpienia publiczne; prześladuje nawet ich milczenie.
Co mnie uderzyło w ciągu następnego tygodnia, to milczenie tych pań. Spotykałem je spacerujące w ogrodzie publicznym w pobliżu uniwersytetu. Witały mnie, jak zwykle, po przyjacielsku, ale musiałem zauważyć ich małomówność. W trakcie tego czasu wiedziano już powszechnie, że morderca pana de P— został schwytany, osądzony i starcony. Tyle doniosły urzędowe agencje. Ale dla świata wogóle pozostał bezimiennym. Urzędowa skrytość zataiła jego nazwisko przed publicznością. Nie umiem sobie, doprawdy, wyobrazić — dlaczego.
Pewnego dnia zobaczyłem pannę Haldin, idącą samą główną aleją Bastjonów pod obnażonemi z liści drzewami.
— Mama jest niezdrowa — oznajmiła mi.
Ponieważ, o ile wiedziałem, pani Haldin jednego dnia w życiu nie chorowała, był to objaw niepokojący, tem bardziej, że cierpienie było nieokreślone.
— Zdaje się, że mamę dręczy brak wiadomości od brata. Dawno już nie pisał.
— Żadnych nowin, dobre nowiny — rzekłem pocieszająco, i zaczęliśmy iść zwolna obok siebie.
— Nie w Rosji — szepnęła tak cicho, że ledwie dosłyszałem. Spojrzałem na nią uważniej.
— Pani się także niepokoi?
Po chwili wahania przyznała, że tak.
— Bo, istotnie, tak już dawno nie miałyśmy...
I nim zdążyłem wyrazić zwykłe, banalne przypuszczenia, zwierzyła mi się.
— Ach! To nietylko to. Pisałam do pewnej, znajomej rodziny w Petersburgu. Nie widzieli go przeszło mie-